dlaczego mój i Twój świat się zderzył?

dlaczego mój i Twój świat się zderzył?

wtorek, 30 grudnia 2014

XVIII

Twoje poirytowanie sięgało zenitu. To już prawie dwa miesiące rehabilitacji a efektów jak nie było tak nie ma. Łukasza nie ma w mieszkaniu, bo pojechał załatwiać jakieś ważniejsze sprawy, więc siedzisz sama, teoretycznie oglądając serial a w rzeczywistości grasz w 2048. Ostatnio to Twój ulubiony zabijacz czasu. 
Chce Ci się pić. Herbata, którą zrobił Łukasz przed wyjściem już się skończyła, butelka wody mineralnej również. Napiłabyś się kawy. Zsuwasz się z kanapy i podciągając się na rękach czołgasz do kuchni. Wygląda to żałośnie ale nie masz innego wyjścia. Kiedy znalazłaś się w kuchni pojawił się problem z czajnikiem. Łukasz miał wysokie barowe stołki tylko kolejnym wyzwaniem było podciągnięcie się na nie. Ustawiłaś to krzesło dokładnie między stołem a szafkami kuchennymi, jedną rękę położyłaś na stole drugą na blacie i naprężyłaś ramiona, po kilku próbach udało Ci się zawisnąć w powietrzu. Następnie tak balansowałaś tułowiem żeby Twoje bezwładne dupsko znalazło się na czarnej powierzchni krzesła. Pierwszy sukces, ale byłaś już spocona jak byś w polu zapieprzała pół dnia. Sięgnęłaś po czajnik i nalałaś wody, jak się okazało słoiczek z kawą stał za wysoko żebyś mogła go sięgnąć z tej pozycji więc postanowiłaś usiąść na blacie, kiedy wykonywałaś tą czynność, przewróciło się krzesło na którym się podpierałaś co uniemożliwiło Ci zejście na ziemię. Zrobiłaś kawę i siedząc na blacie kuchennych szafek cierpliwie czekałaś na powrót Łukasza. 
Wrócił. W końcu.
-Jak Ty tu weszłaś?
-Wiesz, postanowiłam poćwiczyć zanim z Jaśkiem Melą wejdę na biegun.- zadziwiające, że po wypadku jeszcze bardziej wyostrzył Ci się humor. Teraz śmiałaś się już nie tylko z siebie ale i ze swojego kalectwa. 
-Tak?
-Nie! Kawy chciałam się napić. 
-Nie mogłaś na mnie poczekać?
-Mogłam ale wtedy umarła bym z pragnienia. 
-Mogłaś spaść stąd i zrobić sobie krzywdę. 
-Na przykład złamać nogę i nie mogła bym chodzić, a to Ci pech!- zaczęłaś się śmiać, zdziwiłaś się, że Łukasza ten żart nie rozbawił, trudno dla Ciebie i tak byś śmieszny.
-To nie jest zabawne.
-Uśmiechnij się sztywniaku i mnie stąd ściągnij. A tak w ogóle, to potrzebuję wózka. 
-Przecież niedługo zaczniesz chodzić. 
-Jak to będzie szło w takim tempie to zanim zacznę chodzić, umrę z głodu albo pragnienia. 
-Ale ja Ci pomogę. 
-Nie możesz siedzieć cały dzień ze mną i mi usługiwać. Masz też swoje życie. Jestem Ci bardzo wdzięczna, że mi tak pomagasz, bez Ciebie bym sobie nie poradziła ale chociaż Ty musisz mieć jakieś życie prywatne. 
-Wcale mi nie przeszkadza, że siedzę cały dzień z Tobą w domu. Gotuję dla nas obiady, lubię spędzać z Tobą czas. 
-Też lubię spędzać z Tobą czas ale pomyśl też o sobie.- westchnął i zmienił temat. 
-Kupiłem Ci telefon. Trzymaj.
-O dzięki! Ile mam Ci oddać?
-Nic. 
-Weź nie żartuj! Na pewno był drogi. 
-To trochę przedwczesny prezent mikołajkowy. 
-Yyyyy... dziękuję bardzo.- przytuliłaś się do niego i dałaś mu buziaka. W myślach zaczęłaś obmyślać jaki by mu kupić prezent i jak by mu go kupić żeby się o tym nie dowiedział. Postanowiłaś coś wymyślić.

Następnego dnia, kiedy znów siedziałaś sama w domu, rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Krzyknęłaś "chwileczkę" i podczołgałaś się do drzwi. Otworzyłaś a za drzwiami stała Paulina. Żołądek podskoczył Ci do gardła. 
-Wejdź.- przesunęłaś się i ruszyłaś ślimaczym tempem (z wyglądu też ślimaka przypominałaś) do salonu, Paulina ściągnęła kurtkę i przyszła za Tobą.
-Słyszałam co się stało. Jak się czujesz?- zdziwiona uniosłaś brwi. 
-Zrobiłam Ci takie świństwo a Ty przychodzisz zapytać jak się czuję?
-To nie była Twoja wina. Mariusz jest tutaj największym winnym ale papiery rozwodowe już są w sądzie. 
-Rozwodzicie się?
-Chciała byś mieć męża, który Cię zdradza?- kiedy się nad tym już zastanawiałaś i odpowiedź była oczywista. 
-Przykro mi. Paulina naprawdę nie chciałam żeby tak wyszło. Nie chciałam niszczyć Waszego małżeństwa po prostu...
-Serce nie sługa. Rozumiem, chcę żebyś wiedziała, że od dłuższego czasu nam się nie układało. Nowe mieszkanie miało być nowym początkiem, chcieliśmy coś zmienić a tymczasem okazało się gwoździem do trumny. Ale nie odpowiedziałaś mi na pytanie jak się czujesz?
-Z każdym dniem coraz lepiej, dziękuję. To znaczy, że nie masz już do mnie żalu?
-Nigdy nie miałam. Żal mam jedynie do Mariusza, ale wciąż Go kocham i życzę mu jak najlepiej. I ja właśnie w tej sprawie jestem tutaj. On się załamał. Kompletnie. Odkąd On myślał, że Go zostawiłaś, tzn tak mu powiedział Łukasz to...
-Czekaj, czekaj co? Łukasz mu powiedział, że wyjechałam?
-No tak jak tylko nagle zniknęłaś i nie odbierałaś telefonu, Mariusz zadzwonił do Łukasza z nadzieją, że on wie gdzie jesteś. Łukasz powiedział, że zadzwoniłaś do niego, że wyjeżdżasz i nie wiesz kiedy wrócisz. 
-Skłamał. Leżałam wtedy w szpitalu. Dlaczego tak powiedział?
-Nie wiem, musisz jego zapytać. 
-Chyba muszę z nim poważnie porozmawiać. Ale mówiłyśmy o Mariuszu. 
-A właśnie, mam do Ciebie prośbę, zadzwoń do niego i z nim porozmawiaj. On tego naprawdę potrzebuje. 
-Okej, pogadam z nim. Paulina, a możesz mi dać jego nr bo tamten telefon poszedł się walić a z nim wszystkie kontakty. 
-Jasne.- wstukała nr i oddała Ci aparat. 
-Zaproponowała bym Ci kawę albo herbatę ale...- wskazałaś na swoje bezwładne nogi.
-Nie, nie przejmuj się, i tak już muszę lecieć bo zostawiłam Arka u moich rodziców. Jak byś czegoś potrzebowała to dzwoń.
-Ale...
-Masz w telefonie, swój też Ci wpisałam.
-Dzięki. Do zobaczenia. 
-Pa.- Paulina zostawiając Cię sam na sam z własnymi myślami. Zastanawiałaś się dlaczego Łukasz okłamał Mariusza. To było wszystko dziwne i podejrzane. Sherlocku, czas na rozwikłanie tej zagadki. 


________________________________________________________________




Tak! To znowu ja! :D

Między barszczem z uszkami a ruskimi pierogami postanowiłam napisać dla Was rozdział. Wyszło takie nie wiadomo co ale jak się komuś bardzo nudzi to myślę, że da radę jakoś przeczytać. 

Chwalić się! Mikołaj w tym roku był hojny? Ja chyba byłam bardzo grzeczna w tym roku bo dostałam nowego lapka :P

Wiem, że ostatnio bardzo rzadko coś dla Was piszę ale przede mną praca licencjacka (mam już temat!) a dodatkowo z moją koleżanką zabrałyśmy się za ogromny projekt, który nam zajmie kilka najbliższych miesięcy (nie będę Wam zdradzać jeszcze szczegółów) ale myślę, że już pod koniec przyszłego roku o nim usłyszycie. Trzymajcie kciuki, żeby się udało!

Chciałam Wam jeszcze złożyć najserdeczniejsze życzenia noworoczne, żeby przyszły rok był był jeszcze szczęśliwszy niż poprzednie. Jeżeli są tutaj maturzyści to udanej zabawy studniówkowej, powodzenia na maturze i wybrania odpowiedniego kierunku studiów (ja się pomyliłam i gorzko tego żałuję więc dobrze to przemyślcie). Ja tu o studniówce a przecież najpierw sylwester będzie więc szampańskiej zabawy Wam życzę! No i oczywiście zdrowia miłości i pieniędzy! :*
Pozdrawiam Was i ściskam bardzo mocno! 


Do poczytania w nowym roku: 


T.
 

sobota, 6 grudnia 2014

XVII

Kiedy otworzyłaś oczy nie wiedziałaś gdzie jesteś i co się stało. Czułaś tylko nieprzyjemny pulsujący ból w głowie i ucisk w klatce piersiowej. Chciałaś delikatnie przekręcić głowę żeby się rozejrzeć ale szybko zorientowałaś się, że masz założony kołnierz ortopedyczny. Starałaś sobie przypomnieć co się właściwie stało ale Twoja pamięć ostro szwankowała. Od tego myślenia jeszcze bardziej rozbolała Cię głowa więc zamknęłaś oczy z nadzieją, że jeszcze uśniesz ale już po chwili otworzyły się drzwi i staną w nich Kadziu wraz z doktorem. 
-Nie śpi pani?- otworzyłaś usta ale wydobyło się z nich tylko ciche chrypnięcie.- Przepraszam, czy mógłby Pan przynieść jej wody?- zwrócił się do Kadzia a ten od razu wyszedł z pokoju.- Czy pamięta pani co się stało?- niemal niezauważalnie pokręciłaś głową.- Miała pani wypadek.
-Co się stało?- wysiliłaś się i w końcu udało Ci się zadać pytanie. 
-Zderzenie czołowe, ponadto miała pani 0,7 promila alkoholu we krwi. Pas bezpieczeństwa złamał pani dwa żebra, założyliśmy dla pewności kołnierz ponieważ wybuchła poduszka powietrzna. Może pani ruszać rękami?- podniosłaś je do góry.- A nogami?- starałaś się je podnieść ale Twoje dolne kończyny nie reagowały na polecenia.- Nie czuje pani nóg? A może pani ruszyć chociaż palcami u nóg?
-Przyniosłem wodę.- do sali wszedł Łukasz. 
-Prawdopodobnie doszło do naruszenia ciągłości kręgosłupa.
-To znaczy, że nie będę chodzić?- przestraszyłaś się. 
-Nie będę pani oszukiwał, istnieje taka możliwość ale zdarza się, że podczas rehabilitacji wraca czucie. 
-Ale mogę być kaleką.- lekarz zacisnął usta, przeprosił i opuścił salę. 
-Czy Ty jesteś niepoważna!? Wsiadać za kółko po pijaku?
-Rozstałam się z Mariuszem.
-Co się stało?
-Rozwiązał kontrakt ze Skrą i idzie do Lube od przyszłego sezonu. 
-I o to się wkurwiłaś?
-Nie powiedział mi nic, nawet nie wspomniał, postawił mnie przed faktem dokonanym.  
-To wcale nie był powód do tego żebyś przestała myśleć. 
-Był Mariusz? 
-Nie.- chociaż byłaś na niego wściekła chciałaś żeby przyszedł pokazał, że mu na Tobie zależy. 
-Chcę się trochę przespać Łukasz.
-Przyjadę później. 

Mariusz nie pojawił się przez kilka kolejnych dni podczas których leżałaś w szpitalu. Jedyną osobą, która odwiedzała Cię regularnie był Łukasz i Twoja siostra bo ojciec pojechał z kochanką gdzieś do ciepłych krajów. Nie mogłaś chodzić co doprowadzało Cie do szewskiej pasji. Zamieszkałaś z Łukaszem, który obiecał się Tobą opiekować. Zabrano Ci prawo jazdy, chociaż miałaś więcej szczęścia niż rozumu ponieważ kierowcy z drugiego samochodu nic się nie stało, był tylko trochę poobijany. Dwa samochody poszły do kasacji, z Twojej mazdy nie było czego zbierać, opelek wcale nie prezentował się lepiej. 
Łukasz woził Cię codziennie na rehabilitację. Byłaś cały czas zdenerwowana, irytowało Cię wszystko. Nie mogłaś nic zrobić samodzielnie, nawet głupiej herbaty nie mówiąc o samodzielnym kąpaniu się i załatwianiu potrzeb fizjologicznych. Płakałaś rzewnymi łzami za swoją i Mariusza głupotę, równocześnie Go nienawidziłaś i kochałaś. 
Kiedy siedzieliście w niedzielne popołudnie u Łukasza w salonie i zajadaliście się obiadem, który zrobił Łukasz zadzwonił dzwonek do drzwi. Kadziewicz się podniósł i poszedł otworzyć, nienawidziłaś kiedy kręcił się po domu, to było dziecinne ale zazdrościłaś mu, że może zrobić taką banalną czynność. 
-Cześć.- odwróciłaś głowę a tam stał Winiar.- Byłaś tutaj przez cały ostatni miesiąc?- dość dziwne pytanie ale postanowiłaś na nie odpowiedzieć. 
-Nie, dwa tygodnie byłam w szpitalu ale od tamtego czasu mieszkam tutaj. 
-Byłaś w szpitalu? Dlaczego masz cały czas wyłączony telefon?
-Roztrzaskał się w wypadku. 
-Miałaś wypadek? Nic Ci nie jest?
-Oprócz tego, że nie mogę chodzić i zrastają mi się dwa żebra to wszystko jest okej. 
-Mariusz myślał, że uciekłaś gdzieś. Nie miał pojęcia, że miałaś wypadek.- to trochę wybieliło obraz Mariusza, którego obrzucałaś błotem każdego wieczora zasypiając. 
-Po co przyjechałeś?- zapytał Łukasz dziwnie spięty. 
-Po tą książkę co kiedyś o niej mówiłeś, pomyślałem, że wpadnę bo miałem chwilę czasu.- Łukasz bez problemu znalazł książkę i wręczył ją Winiarowi.- To ja już będę leciał. 
-Michał, nie mów Mariuszowi, że tutaj jestem.- uśmiechnął się i tyle Go widziałaś. 
Nie minęły dwie godziny kiedy dzwonek rozbrzmiał po raz drugi. Tym razem to był Mariusz. A Michał miał mu nie mówić. 
-Lena! Boże gdzieś Ty się podziewała? Chodź jedziemy do domu. 
-Nigdzie z Tobą nie jadę. 
-Zostaw ją.- stanął w Twojej obronie Łukasz.- Nie jesteś tutaj mile widziany. Cześć.- z kwaśną minął Wlazły opuścił mieszkanie. 
Zalałaś się łzami, płakałaś tak spazmatycznie, że Łukasz nie mógł Cię uspokoić. Ryczałaś tak prawie do północy. Kiedy Kadziu kładł Cię łóżka zapytałaś:
-Łukasz, możesz spać dzisiaj ze mną? Nie chcę być sama.
-Jasne.- poszedł się przebrać a kiedy wrócił ułożyłaś się wygodnie w jego ramionach. Głaskał Cię uspokajająco po plecach dopóki nie zasnęłaś. 



________________________________________________________________


Miał być w niedalekiej przyszłości, więc wrzucam, żebyście nie mówili, że jestem niesłowna :P

Zima zbliża się wielkimi krokami niestety :/ Nienawidzę zimna jak by miało być cały czas +20 to spoko jestem za ale jak tylko temperatura spada poniżej +5 stopni to ja zamarzam. 

Ludzie pomóżcie mi wymyślić jakiś temat pracy licencjackiej błaaaagam! Nie mam tematu a co dopiero myśleć o pisaniu jej. 

Nic mi się nie chce a mam takie zajebanie na uczelni, że nie wiem w co ręce włożyć. Najlepsze jest to, że na wtorek mam napisać pracę na 20 stron a mam napisaną zaledwie jedną tak, że życzcie mi szczęścia w pisaniu :P

Pozdrawiam :*



Do przyszłego poczytania:

T.

czwartek, 4 grudnia 2014

XVI

Ewidentnie Mariusza coś gryzło. Próbowałaś Go trochę dyskretnie podpytać ale nie dał się. Zmartwiony chodził tak około tygodnia. Pomyślałaś, że ożywi się kiedy będziecie dekorować Wasze nowe mieszkanie. Niestety kiedy tylko próbowałaś rozweselić Go rzucając w niego poduszką, marudził, że zachowujesz się dziecinnie i starannie odkładał ją na swoje miejsce. Zirytowana nie mogłaś z niego wydusić nic, ani prośbą ani groźbą. 
Miałaś jeszcze jeden pomysł, zorganizowania małej domówki. Jako, że z Winiarskimi od niedawna mieliście całkiem dobre stosunki postanowiłaś Ich zaprosić. Wyciągnęłaś 3/4 zawartości Twojego barku, wrzuciłaś na stół paluszki, chipsy i nachosy z dipem serowym. Zrobiłaś sałatkę i roladki z tortilli. 
Uruchomiłaś laptopa żeby ściągnąć jakiś film, postawiłaś na jeden z Twoich ulubionych "plan lotu", cała seria "szybkich i wściekłych" oraz lekka Polska komedia "randka w ciemno" dla pewności na pendrive znalazły się również wszystkie części "piratów z karaibów". Zadowolona włączyłaś kino domowe i poszłaś się kąpać. Po odświeżeniu się starannie wysuszyłaś włosy i delikatnie je podkręciłaś. Założyłaś ciemne rajstopy i szarą sukienkę, srebrny zegarek ma prawej ręce, na lewej drobna bransoletka, którą dostałaś od Mariusza. Kreska czarnym eyelinerem wyszła Ci perfekcyjnie jak nigdy, delikatnie podkreślone rzęsy tuszem, odrobina bronzera, różowy błyszczyk na usta i byłaś gotowa.
W coraz lepszym humorze czekałaś na gości, jednak Twój zapał chłodził Mariusz. W końcu nie wytrzymałaś i fuknęłaś na niego.
-Masz zamiar przebrać te dresy??
-Muszę?- zirytowana przewróciłaś oczami.
-Tak, przyjdą goście, ja jestem w sukience a Ty wystąpisz w brudnych, podartych dresach?
-Daj spokój, to tylko Winiar. 
-Ale to nasi goście!- energicznym krokiem podeszłaś do szafy i wyciągnęłaś z nich Szampona jeansy, białą koszulkę i czyste, białe skarpetki. Rzuciłaś tym w niego i kazałaś iść do łazienki i się umyć oraz ogolić. Z miną cierpiętnika Cię posłuchał. 
Kiedy zamknęły się za nim drzwi, poszłaś do kuchni, wyciągnęłaś kieliszki na wino i dokładnie je umyłaś i wytarłaś do sucha. 
Goście zjawili się około 19. Wspólnie zdecydowaliście, żeby obejrzeć "szybkich i wściekłych", oczywiście film interesował Was tylko przez pierwsze pół godziny a później zaczęły się rozmowy. Dagmara zaczęła Cię dopytywać z czym robiłaś tortillę oraz co dodałaś do sałatki, bo czuje coś ostrego. Chłopaki między sobą coś gawędzili po cichu. Wina było coraz mniej i atmosfera była już całkowicie rozluźniona, zbliżała się północ. 
Daga kiwnęła na Michała, że powinni już iść więc oboje zaczęli się ubierać. Już mieli wychodzić kiedy Michał zapytał Mariusza czy rozmawiał już z Piechockim i Falascą. Mariusz zbladł a Ty czułaś, że to właśnie to trapi Wlazłego.
-Dlaczego miał rozmawiać?
-To nie wiesz? Mariusz nie powiedziałeś jej?
-O czym mi nie powiedziałeś?- spojrzałaś na Mariusza, ten uciekał od Ciebie wzrokiem. 
-Booo...
-Nie kręć, powiedz mi szczerze. 
-To może my już pójdziemy.- Daga zaczęła wycofywać się pomału w kierunku drzwi, ciągnąc za sobą Michała. 
-Pa, następna impreza będzie u nas na parapetówce.- pożegnałaś się z nimi i wróciłaś do rozmowy z Twoim ukochanym.- Więc może mi wreszcie powiesz co ukrywasz przede mną od tygodni?
-Lube bardzo chce żebym grał u nich od przyszłego sezonu.
-Włoska Macerata? Przecież wiąże Cię umowa ze Skrą.
-Rozwiązałem ją.
-Słucham? To znaczy, że za rok będziesz we Włoszech. Podjąłeś już decyzję, nawet mi o tym nie mówiąc. Bardzo mi miło. 
-Ale Kochanie.
-Nie ma Kochanie. To jest koniec Mariusz.- łzy popłynęły Ci po policzkach, chwyciłaś kurtkę i klucze od samochodu. 
-Piłaś!- usłyszałaś jeszcze trzaskając drzwiami. Tak, piłaś ale miałaś to w dupie. Kurtkę rzuciłaś na siedzenie pasażera, trzęsącymi ręki włożyłaś kluczyk, początkowo miałaś spory problem i odpaliłaś swoją czarną jak noc mazdę. Wrzuciłaś wsteczny i wycofałaś zbyt energicznie ledwie hamując przed samochodem zaparkowanym za Tobą. Omal nie urywając skrzyni biegów wrzuciłaś jedynkę i włączyłaś się do ruchu. We wstecznym lusterku mignęła Ci sylwetka siatkarza. Złamałaś wszystkie możliwe przepisy ale jechałaś dalej, wyprzedzając niemal każdy samochód. Po raz kolejny zbierałaś się do wyprzedzania coraz mocniej naciskając pedał gazu, nagle nie wiedząc skąd wyjechał Ci samochód z bocznej drogi. Zdążyły Ci tylko mignąć światła samochodu i świadomość, że nie straciłaś panowanie nad samochodem. Ostanie uczucie przed utratą świadomości niemiłosierny ból w klatce piersiowej.



________________________________________________________________



Dawno mnie tu nie było, chyba zapomniała, że prowadzę bloga ale wróciłam :D

Stęskniliście się Dziubaski? :P

Ostatnio nałogowo oglądam yt i to jest cały mój świat. W ogóle jestem jakaś zacofana bo może z miesiąc temu odkryłam kogoś takiego jak AbstrachujeTV -.- Uwielbiam ich! Mają identyczne poczucie humoru jak ja co bardzo mnie cieszy bo jednak nie tylko ja jestem taka pojebana, to pocieszające :D

A co Tam u Was? :D

Następny rozdział postaram się wrzucić w niedalekiej przyszłości :*



Do przyszłego poczytania:

T.

sobota, 8 listopada 2014

XV

Siedziałaś na kolokwium zastanawiając się co jeszcze kupić do Waszego nowego mieszkania, zamiast skupić się na rozwiązaniu zadania. W sumie nie było sensu bo i tak nic nie umiałaś, nie miałaś czasu. Jednak jakaś dobra duszyczka siedząca obok Ciebie podrzuciła Ci jedno zadanie drugie było proste a trzecie zostawiłaś. Być może zdasz być może nie, loteria. 
Kierując się na akademicki parking zobaczyłaś znajomy samochód marki renault, z auta wysiadł wysoki mężczyzna i machnął Ci ręką. Podeszłaś i się przywitałaś.
-Dawno się nie widzieliśmy.- powiedział Kadziu przytulając Cię na przywitanie.- Widziałem, że ostatnio stałaś się sławna. 
-Weeeź, to nie jest śmieszne. 
-Mnie to bawi.- uśmiech nie schodził mu z twarzy.- Jak Wasza przeprowadzka?
-Na razie staramy się, żeby ludzie nie widzieli nas razem więc trochę ciężko ale żona Winiara mi pomaga. 
-I Maniek zostawił Cię z tym samą?
-Sytuacja nas do tego zmusiła.
-Chyba powinienem się na Ciebie obrazić.
-O co?- przestraszyłaś się. 
-Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi a Ty jak masz problem to zgłaszasz się do Winiara, a tak btw mówiłaś, że za nim nie przepadasz. 
-Bo tak jest tylko on sam się zgłosił na ochotnika i...
-Słuchaj masz chwilę czasu? Może pojedziemy do jakiejś knajpy pogadać bo tak stać na parkingu to żadna przyjemność. 
-To pojedziemy może do mnie, wiesz jakoś pokazywanie się z siatkarzami w miejscach publicznych nie wychodzi mi za dobrze ostatnio.
Do Twojego mieszkania dojechaliście w jakieś 20 minut, zahaczając przy okazji o cukiernię. Opowiedziałaś Łukaszowi o wszystkim, o ojcu, o Michale, o Dadze i o prawdopodobnie zawalonym kolokwium. Kadziu wysłuchał Cię i pocieszył. Pojechał dopiero jak Mariusz wrócił z treningu.
Założyłaś perukę, prezent od Winiara, i pojechaliście do Waszego nowego gniazdka. Mariuszowi podobały się rzeczy, które udało Ci się kupić razem z Dagą. Obydwojgu podobało się łóżko więc postanowiliście je przetestować. Było wręcz idealne. Byłaś taka szczęśliwa, ale jednocześnie dręczył Cię jakiś niepokój, że niedługo stanie się coś złego. 
Następnego dnia siedząc na wykładzie i z nudów robiąc notatki zaczął dzwonić Ci telefon. Spojrzałaś na wyświetlacz, Elwira. 
-Czego chcesz na wykładzie jestem.
-Mam nowinę.- zapytała jak by napiętym ale i szczęśliwym głosem. 
-No, byle szybko. 
-Ciotką zostaniesz! Jestem w ciąży!
-Jaja sobie robisz?- zapytałaś nieco za głośno.
-Serio, zacznij szykować pieniądze bo matką chrzestną będziesz. 
-Po uczelni do Ciebie przyjadę, pogadamy później. Pa!
Ta wiadomość tak Cię ucieszyła, że nie potrafiłaś się skupić na wykładzie. Prosto z uczelni pojechałaś prosto do siostry. Gadałyście o pierdołach i o tym całym baby boom. W cudownym nastroju jechałaś do domu, czułaś, że nic Ci nie może zepsuć tego dnia. 
Świetną nowinę ogłosiłaś już od progu. Mariusz niby się ucieszył ale był jakiś taki inny. Nie wiedziałaś o co chodzi a on się upierał, że wszystko w porządku. Tym razem postanowiłaś dać za wygraną




________________________________________________________________



No wiem, że krótki czyli tak zwany "załataj dziurę" ale w kolejnym rozdziale będzie się działo, to Wam mogę obiecać ze spokojnym sumieniem.

Wczoraj udało mi się ( i słowo "udało" nie jest tutaj przypadkowe) dotrzeć do domu. Cóż, stanie 45 minut w gigantycznym korku nie należy do najprzyjemniejszych. 

Ostatnio mam taką fazę na abrachujów, że coś strasznego oglądam ich wszystkie filmiki jak leci. Z moją współlokatorką mówimy ich tekstami, a druga współlokatorka nie wiem o co come on :D

Jestem zawalona serialami. Nadrabiam "Game of thrones", "Supernatural", "How I met your mother", a na bierząco oglądam "American Horror Story", "Pamiętniki Wampirów" i "Przyjaciółki". 

Przypominam o moim drugim blogu czytelniczym --> kto czyta książki, żyje podwójnie 

A teraz wracam do Abstrachujów :P Pozdrawiam :*



Do przyszłego poczytania:

T.

 

wtorek, 4 listopada 2014

XIV

Załamana usiadłaś na kanapie. Wtedy odezwał się telefon Mariusza, spojrzałaś na niego przelotnie kiedy mówił "tak, słucham". Nie wiedziałaś z kim rozmawia ale po chwili kolejne słowa z ust siatkarza: "... u Eleny", "... okej przyjedź, czekamy...". Zdziwiona uniosłaś brwi.
-Na kogo czekamy?
-Na Winiara.- ciężko westchnęłaś.
-Po co on tutaj?
-Powiedział, że ma pilną sprawę.- wzruszyłaś ramionami i poszłaś do kuchni zaparzyć kawę. Beznamiętnie wyciągnęłaś ciasto z lodówki i pokroiłaś, układając kawałki na talerzyku. Jak gość to gość, może i nie przepadasz za Michałem ale to przyjaciel Twojego Mariusza więc to uszanujesz.
Nie minęło pół godziny a popularny Winiar ściągał kurkę w Twoim przedpokoju. Postanowiłaś być dla niego miła i przeżyć ten dzień bez awantur. 
-Cześć. Kawy?- uśmiechnęłaś się do gościa. 
-Chętnie. Cześć. Siema Stary.- najwyraźniej Michał też chciał uniknąć kłótni i zachowywał się uprzejmie i miło choć z dystansem. Poszłaś do kuchni po filiżanki, ciasto i kawę. Rozsiedliście się w salonie. 
-Mówiłeś przez telefon o jakiejś sprawie. 
-Tak. Wiem, że macie problemy więc chcę Wam pomóc. 
-Ty pomóc nam?- zapytałaś szczerze zdziwiona..
-Tak, to takie dziwne? 
-Ostatnio byłeś kategorycznie przeciwko nam. 
-Dobra, dobra koniec sprzeczek. Jak chcesz nam pomóc?- zapytał Mariusz, dusząc kłótnie w zalążku. 
-Chcecie się przeprowadzić...
-... tak ale teraz to nie realne. 
-Daga Ci pomoże.- z przekonaniem stwierdził Michał patrząc wprost na Ciebie.- A Ty.- wskazał na Mariusza.- Będziesz się trzymał od tego całego zamieszania z daleka. 
-Dzięki Michał, nie spodziewałam się pomocy akurat od Ciebie. 
-Mam jeszcze prezent dla Ciebie. 
-Ale nie trzeba było.- potrząsnęłaś głową. 
-To Ci się akurat przyda.- wyciągnął w Twoją stronę coś brązowego. 
-Peruka?
-Wszyscy wiedzą, że Wlazły jest z blondynką, nikt nie będzie zwracał uwagi na brunetkę.
-Sprytne, nie pomyślałam o tym. Dzięki. 
-Pyszne ciasto. 
-Dzięki, wczoraj piekłam. Ukroję Ci trochę do domu to poczęstujesz synka i Dagmarę.  
Po wyjściu Michała trochę Ci ulżyło. Nie byliście już z tym całkiem sami. Zaczęliście wierzyć, że to się może udać. 
Dagmara przyszła nazajutrz rano. Mariusz właśnie wychodził bo jechał do Arka. Żona Michała była zachwycona ciastem i od razu chciała przepis. O dziwo coraz bardziej lubiłaś rodzinę Winiarskich. Kiedy sobie trochę poplotkowałyście z Dagmarą, wskoczyłyście w Twój samochód i pojechałyście do ikea żeby kupić żaluzje i rozejrzeć się za kanapą, stołem do kuchni, stolikiem do salonu i szafką do łazienki. Dagmara była ogromnie pomocna i z Twojej karty ubyło dużo więcej niż początkowo miałaś w zamiarze. Dzień postanowiłyście zakończyć mrożoną kawą na którą wstąpiłyście do Twojej (i jak się okazało także Dagi) ulubionej restauracji. 
Wieczorem wróciłaś padnięta a przed Tobą czekała jeszcze nauka na jutrzejsze kolokwium. Mariusz oglądał jakiś film w salonie a Tobie mieszały się wszystkie wykresiki i inne pierdoły, poddałaś się. Poszłaś do łazienki, wzięłaś relaksującą kąpiel a później poszłaś do salonu i wtuliłaś się w Mariusza. 




________________________________________________________________



Siemka! :D

Coś mi opornie idzie ostatnio to opowiadanie :/ nie będę Wam już nic obiecywać bo tak patrzę i kończy się tylko na obietnicach. 

Ale miałam dzisiaj akcję. Wchodzę do Centrum Sportu na mojej uczelni a tam siatkarze Effector'a (czasami trenują u nas na hali) szczena mi opadła :P

Dobra Kochani biorę się za jeden z 8 projektów jakie muszę zrobić w tym semestrze :/ Papa :*




Do przyszłego poczytania:

T.

wtorek, 21 października 2014

XIII

Po Waszych oczach bił wielki, wykaligrafowany czarnymi literami tytuł:
 

Mariusz Wlazły, wcale nie taki wierny

W ostatnią sobotę Siatkarz był widziany w towarzystwie drobnej blondynki w małej,    podmiejskiej restauracji. To nie pierwszy raz kiedy para była widziana razem. Mariusz Wlazły, który dotąd cieszył się opinią wspaniałego męża i ojca prawdopodobnie zdradza wybrankę swojego życia Paulinę Wlazły. Jak donosi nas anonimowy informator Mariusz już nie mieszka ze swoją rodziną. Przyjaciel Siatkarza w wywiadzie dla Pudelka powiedział, że kapitan Skry Bełchatów niedługo zostanie ojcem lecz nie z matką jego pierwszego syna, Arkadiusza. Zagadką jeszcze pozostaje kim jest blondynka, która tak zawróciła naszemu Mistrzowi Świata w głowie. Redakcja Pudelka postara się tego jak najszybciej dowiedzieć. Będziemy na bieżąco informować jak rozwija się sytuacja.
Galeria zdjęć z sobotniej randki Mariusza. 


-Jesteś w ciąży?
-Oszalałeś??- popatrzyłaś na niego jak na idiotę. 
-Tutaj tak jest napisane. 
-To Pudelek, tutaj piszą co chcą. Mariusz jak oni się dowiedzą kim jestem to nie mam życia.- martwiłaś się przeglądając zdjęcia.
-Oni po prostu zinterpretowali jak chcieli te zdjęcia. To mogło by być nawet spotkanie biznesowe. 
-Kochanie, jak zaczniesz ten temat to oni go będą jeszcze bardziej drążyć a wtedy będą mieli niepodważalne dowody, że rozstałeś się z Pauliną. 
-To ja mam to tak zostawić?- zbulwersował się Mariusz.- Oni tutaj wspominają nawet o mim synu!
-Nie masz wyjścia. Tak sobie myślę, że najlepiej było by nie wychodzić nigdzie razem.
-To mamy się zamknąć w czterech ścianach?
-Na razie aż dadzą sobie spokój. 
-Ja tego tak nie zostawię.
-Kochanie proszę Cię, usiądź.- położyłaś mu ręce na ramionach i lekko nacisnęłaś zmuszając go klapnięcia na kanapę. Usiadłaś mu na kolanach i wtuliłaś w jego tors.- Przeprowadzkę zorganizuję sama a Ty będziesz się trzymał z daleka. Po treningu będziesz wchodził do swojego mieszkania, włączał tv i wtedy będziesz mógł przyjść do mnie. Jeżeli będą stali pod blokiem to zobaczą, że oglądasz tv a najlepiej zaciągaj rolety. 
-Wiesz, że jesteś genialna? Tylko będzie trzeba się bardzo pilnować. 
-Wiem, ale damy radę. 
-Pamiętaj że Cię bardzo kocham.- pocałował Cię a Ty włożyłaś mu ręce pod koszulkę. Szybko wylądowała w kącie, z resztą Twoja też. 

Następnego dnia musiałaś iść na uczelnię. Bałaś się, że ktoś rozpoznał Cię ze zdjęć ale na szczęście były one mało wyraźne.
Wieczorem czekałaś na powrót Mariusza. Kiedy usłyszałaś dzwonek do drzwi pobiegłaś jak na skrzydłach. Niestety stał tam Twój ojciec z wydrukowanymi zdjęciami w ręku. 
-Przesadziłaś moja panno.- powiedział i przekroczył próg mieszkania.
-Elwira Ci powiedziała?
-To Elwira o wszystkim wie? Ja wiem, że odkąd zmarła mama nie mamy najlepszych kontaktów ale chciałbym żeby moje córki mówiły mi co się dzieje w ich życiu. 
-Zakochałam się! Czy to takie złe?
-Facet jest od Ciebie o 10 lat starszy.
-Może mi przypomnisz ile lat jesteś starszy od Twojej nowej dziewczyny?
-Nie mówimy teraz o mnie.
-Widzisz! Nasze błędy, moje i Elwiry widzisz cały czas a Ty jesteś idealny i robisz wszystko najlepiej!
-Nie tym tonem. Ja nie rozbiłem niczyjej rodziny. Rodzina to rzecz święta. Ten mężczyzna ma żonę i dziecko...
-Myślisz, że o tym nie wiem?- ojciec zacisnął usta.
-Pakuj się, od teraz będziesz mieszkać z nami. 
-Nigdzie nie idę. 
-Nie rób scen. 
-Jestem pełnoletnia! Nigdzie nie idę!
-Co tu się dzieje? Kim jest ten mężczyzna?- właśnie do mieszkania wszedł Mariusz. 
-To jest mój ojciec. 
-Miło mi pana poznać.- Siatkarz wyciągnął rękę do Twojego ojca a on ją odtrącił. 
-Lepiej wracaj do swojej rodziny i zostaw moją córkę w spokoju, młody człowieku. 
-Ja ją kocham.- ojciec się roześmiał. 
-Jasne, pobawisz się nią trochę i wrócisz do żony. Znam takich jak Wy. Dobra koniec tej zabawy, Eleonora, pakuj się.
-Nigdzie nie jadę.- ojciec szarpnął Cię za rękę i wtedy Mariusz stanął pomiędzy Wami, chowając Cię za plecami. 
-Niech się pan nie wtrąca, to moja córka i ja za nią decyduję. 
-Tato wyjdź! Zostaję tutaj i jestem pełnoletnia, mam prawo decydować sama za siebie. 
-Porozmawiamy jak Ci się pieniądze skończą. Nic ode mnie nie dostaniesz dopóki mieszkasz tutaj z Nim.- wskazał palcem na Szmpona i wyszedł trzaskając drzwiami. 



________________________________________________________________



Jest i kolejny rozdział! :D
Strasznie nie mam czasu teraz pisać ale dzisiaj ma trochę luźniejszy dzień (i właśnie dzisiaj stałam się o rok starsza) więc postanowiłam coś dla Was napisać :P

Jak się trzymacie moje Robaczki? :D

P.S. Niedługo nadrobię zaległości na Waszych blogach dziewczyny bo jestem tak do tyłu, że masakra ale dam radę (y)



Do przyszłego poczytania:

T.

czwartek, 9 października 2014

XII

Obudziły Cię promienie słońca wpadające przez niezaciągnięte żaluzje. Przeklinając się w duchu poczłapałaś do okna i pstryknęłaś, automatycznie żaluzje zaczęły zjeżdżać w dół, zaciemniając salon. Jednak nie dane było Ci pospać dłużej bo z sypialni usłyszałaś budzik Mariusza. Przetarłaś oczy i na palcach weszłaś do sypialni. Mały Arek przecierał zaspane oczy. 
-Jedziesz na trening?
-Tak tylko Areczka odwiozę do przedszkola. 
-Tatusiuuuu ale muszę??- chłopiec ułożył usta w podkówkę. 
-Niestety musisz.
-Mariusz zastanów się, jak on pójdzie do tego przedszkola? Przecież Paulina zostawiła go tutaj i stąd go odbierze. 
-Przecież nie może tutaj zostać sam.
-A ja? 
-Tatusiu zgódź się! Ja chcę zostać z ciocią!- mały rzucił się Brunetowi na szyję. 
-Szampon zgódź się, damy sobie z Arkiem radę.- siatkarz zacisnął zęby. Podniósł się z kanapy i lekko Cię popychając wyprowadził za drzwi. 
-Jak Paulina przyjdzie to będziesz tutaj sama, nie będzie miał Cię kto obronić.
-Ale ja nie zamierzam bić się z Pauliną. Jak będzie miała ochotę to porozmawiamy a jak nie to trudno. 
-Będę się o Ciebie martwił. 
-Nie musisz, nic mi nie będzie.- cmoknęłaś go w usta i poszłaś do kuchni przygotować chłopakom jakieś śniadanie. 
Mariusz pojechał na trening a Ty zostałaś tymczasową niańką dla małego Arka. Chłopczyk był tak cudownym dzieckiem, że nie musiałam się nim zajmować, sam sobie znalazł zajęcie. Grzecznie zapytał czy może obejrzeć bajkę bo właśnie teraz leci jego ulubiona na jakimś tam kanale a kiedy się skończyła przyszedł do Ciebie do kuchni gdzie gotowałaś obiad z pytaniem czy mógłby ułożyć te ogromne puzzle, które stoją na szafie. Kupiłaś je bardzo dawno temu, mieliście układać je razem z Pawłem ale nigdy tego nie zrobiliście. Ściągnęłaś je dla małego a on z zapałem zabrał się za układanie ich, a Ty w spokoju mogłaś dokończyć obiad. Kiedy skończyłaś z ochotą dołączyłaś do Arka. Tak Was to wciągnęło, że nawet nie zauważyliście kiedy wrócił Mariusz.
-Ale jestem zmęczony.
-A głodny?
-Jeszcze jak!
-Arku pomożesz mi zastawić do stołu?
-Jane ciociu!- chłopczyk pobiegł do kuchni.- Ciociu a co mam robić?
-W tamtej szufladzie są sztućce, weź widelec i łyżkę.
Kiedy talerze i sztućce leżały już na swoich miejscach zawołałaś Mariusza. Chłopakom bardzo smakowało Twoje spaghetti chociaż doskonale wiedziałaś, że wybitną kucharką nie byłaś. 
Później po synka przyszła Paulina, nie chciała wejść ani porozmawiać. Zabrała Arka i tyle ją widzieliście. 
Wieczorem Mariusz zaproponował kolację na mieście. Z uśmiechem na ustach zgodziłaś się na jego propozycję. Wskoczyłaś w małą czarną, czarne szpilki i czarna skórzana kurtka. Włosy spięłaś w koński ogon, rzęsy pociągnęłaś grubą warstwą tuszu a usta przejechałaś czerwoną szminką. Kiedy zobaczył Cię Szampon kopara mu opadła. 
-Kochanie, pięknie wyglądasz.- pocałował Cię w policzek.- Idziemy?
-Pewnie.
Wsiedliście do samochodu i przejechaliście przez miasto do cichej, wykwintnej restauracji, którą oboje bardzo lubicie. Spędziliście miły wieczór, jedząc przepyszny posiłek a po drodze do domu kupiliście jeszcze wino. Siedzieliście do późna oglądając film i pijąc pyszne czerwone wino. 
Następnego dnia obudził Cię telefon od Elwiry. 
-Wejdź na pudelka. 
-Co? Po co?
-Dobrze Ci radzę wejdź teraz.- i rozłączyła się. 
-Kto dzwonił?
-Sistereczka. 
-Co działa?
-Nie wiem, mówiła jakimś szyfrem. Muszę ogarnąć pudelka.- poszłaś do salonu odpalając złomka. Gdy tylko uzyskałaś dostęp do internetu wstukałaś pudelek.pl i już wiedziałaś o co chodziło siostrze. 
-Mariusz!!!- krzyknęłaś z salonu.- Mamy poważny problem!





~



Hejo!! Wróciłam! Cieszycie się? :P
Trochę mnie nie było ale zaczął się rok akademicki, w tym roku piszę pracę licencjacką, musiałam wybrać promotora i pomyśleć nad tematem pracy. 
Dość przynudzania! :P
Zaczął się sezon ligowy! SKRAdła Super Puchar!! 
Cała siatkarska rodzina trzyma kciuki za sympatycznego atakującego, Grześka Boćka. GRZESIU, JESTEŚMY Z TOBĄ!!!
Trzymajcie się Miśki :*



Do przyszłego poczytania:


T.

środa, 24 września 2014

XI

Z Mariuszem znaleźliście małe mieszkanko na obrzeżach miasta. Cały dzień jeździliście po sklepach meblowych. Pod koniec dnia padaliście z nóg i głodu. Wieczorem postanowiliście zamówić pizzę. Kiedy zadzwonił dzwonek podskoczyłaś z kanapy głodna jak wilk. Otworzyłaś drzwi i krew odpłynęła Ci z twarzy. Paulina na pewno nie wyglądała na dostawcę pizzy. 
-Cześć.- rzuciła z kamienną twarzą. Nie czekając nawet na odpowiedź.- Słuchaj, muszę pozałatwiać kilka spraw, mogę Arka zostawić u ojca? Czy już nie ma ojca?- spuściłaś głowę.
-Jasne, nie ma najmniejszego problemu. Mariusz!- krzyknęłaś do wnętrza mieszkania i wzięłaś Arka za rękę.- Paulina...- zaczęłaś ale przerwała Ci w pół zdania.
-Nie mam teraz czasu. Tu masz rzeczy Arka. Przyjdę po niego jutro.- Akurat za Twoimi plecami pojawił się Brunet. Gdyby wzrok Pauliny mógł zabijać, Mariusz leżałby już trupem.
Mariusz wziął małego na ręce a on oplótł małe rączki wokół szyi siatkarza. Wzruszenie ścisnęło Cię za gardło. 
-Tatusiu, Ty nas już nie kochasz?- zapytał mały Arek z rozbrajającą szczerością.
-Kocham Cię bardzo mocno. 
-A mamę?- widziałaś zakłopotanie na twarzy Bruneta.
-Z mamą... cóż synku, to nie jest takie proste. 
-I rozwiedziecie?
-Kochanie, najpierw muszę porozmawiać z Twoją mamą. 
-I wtedy się rozwiedziecie?- nie dawał za wygraną malec. 
-Areczku kto Ci takich rzeczy naopowiadał?
-Wujek Michał.
-Ja sobie z wujkiem porozmawiam.
-Tatusiu, tęskniłem za Tobą.
Wyszłaś z pokoju nie mogąc tego słuchać. Siadając przy kuchennym stole ukryłaś twarz w dłoniach i rozpłakałaś się jak małe dziecko. 
-Elenka czego płaczesz?- poczułaś silną dłoń na swoich plecach i usta Bruneta dotknęły Twoich skroni.
-Nie widzisz co my zrobiliśmy?
-Arkadiusz to mądry chłopak, z czasem zrozumie. 
-Ciociu jestem głodny.- niezauważalnie do kuchni wszedł syn siatkarza.
-Za chwilę będzie pizza.- uśmiechnęłaś się jednocześnie próbując wytrzeć zapłakane oczy. 
-Ale mamusia nie pozwala jeść na noc pizzy.- zmartwił się chłopczyk.
-Ale dzisiaj jesteś ze mną, prawda? A ja wyjątkowo pozwalam Ci zjeść na noc pizzę. - do akcji wkroczył Mariusz.
-Mamusia będzie zła jak się dowie.
-To to będzie nasz mały sekret, dobrze?- wreszcie Arek pokazał białe ząbki w promiennym uśmiechu. 
Jak na zawołanie zadzwonił dzwonek do drzwi. 
-Ja pójdę.- Brunet wziął portfel ze stołu i krótko pocałował Cię w usta. 
Po bardzo niezdrowej kolacji, Mariusz poszedł wykąpać Arka i przygotować Go do spania. Ty, przygotowałaś dla nich sypialnię a sama przeniosłaś się na kanapę. Dziwnie było spać bez Bruneta. Przyzwyczaiłaś się, że codziennie zasypiałaś przy nim i kiedy budziłaś się on najczęściej bawił się Twoimi blond lokami albo po prostu przyglądał jak śpisz. 
Nie mogąc zasnąć przewracałaś się z boku na bok. W pewnej chwili usłyszałaś czyjeś ciche kroki a później zapaliła się punktowa lampka w kuchni. 
-Mariusz?- szepnęłaś siadając na kanapie. Zobaczyłaś jak Mariusz bierze butelkę wody mineralnej i idzie do Ciebie. 
-Nie możesz spać?- zapytał siadając koło Ciebie. Pokręciłaś przecząco głową.- Ja też nie. 
-Arek śpi?- Brunet przytaknął. Położyłaś głowę na jego ramieniu i zamknęłaś oczy.
-Myślisz, że moglibyśmy mieć dziecko?- pytanie Mariusza sprawiło, że momentalnie otworzyłaś oczy. 
-Ale ja mam dopiero 21 lat, ja jeszcze nie chcę być matką, nie jestem...
-Spokojnie. Nie chodzi mi o najbliższy rok, tylko w przyszłości. 
-Nie wiem, nie potrafię Ci teraz odpowiedzieć na to pytanie.
-Dobrze, zapomnij, że pytałem.- uśmiechnął się i wyczułaś, że zrobił to szczerze.- Idź już spać. 
-A poleżysz chwilkę ze mną?- poczułaś się jak mała dziewczynka, która prosi ojca o przeczytanie jeszcze jednej bajki. Brunet uśmiechnął się po raz kolejny i ułożył między oparciem kanapy a Tobą, spadła byś gdyby nie Jego silne ramię, które przytrzymało Cię. Jednak Twoje łóżko w sypialni było sto razy wygodniejsze. 
Brunet musiał pójść dopiero jak zasnęłaś bo nie pamiętasz żeby wychodził. 






~





Już każdy ochłonął po Mistrzostwach? Mam nadzieję :D

Chciałam bardzo ale to bardzo przeprosić za to coś na górze. Dopadł mnie taki brak weny jak jeszcze nigdy. Siedziałam przed laptopem z czystą "kartką", kursor pulsował a ja napisałam jedno zdanie i nie wiedziałam co dalej. No, coś strasznego. 
Mam nadzieję, że kolejny wpis będzie lepszy. 


Do przyszłego poczytania:

T.

czwartek, 11 września 2014

X

-Musisz mi pomóc.- oznajmiła Elwira ściągając buty. 
-Się okaże czy muszę, co jest. 
-Ojciec kupił mi już bilet na samolot. Ja nie chcę z nimi lecieć. Wiesz w ogóle ile ta Nadia ma lat?
-Wiem, jesteście rówieśniczkami. 
-Nie raczyłaś mi o tym uprzedzić?- wywróciłaś oczami. I wtedy Elwira zobaczyła Mariusza siedzącego na kanapie z dzieckiem. Odwróciła się do Ciebie z dziwną minął.- Czy ja o czymś nie wiem?- Wzięłaś dzieciaka na ręce aby Mariusz mógł się przywitać. 
-Witam, jestem Mariusz.- Elwira podała mu dłoń z dziwnym wyrazem twarzy. 
-Ja pana skądś kojarzę.
-Mariusz Wlazły, i proszę mnie nie tytułować pan.- Elwira zbladła. No dobra nazwisko "Wlazły" zna nawet totalny żółtodziób siatkarski. 
-To jest Elwira moja siostra. 
- To... to już macie dziecko?- zapytała niezbyt inteligentnie moja starsza siostra. 
- Przecież to Tymek ciotki Bożeny. Chodź może pogadamy w kuchni. 
-Ale ciacho.- szepnęła Elwira ale nie na tyle cicho żeby Mariusz tego nie usłyszał, wyszczerzył swoje białe zęby w uśmiechu.
-No szczęściara ze mnie.- specjalnie powiedziałam to trochę głośniej i pokazałam Mariuszowi język. 
Usiadłyśmy przy kuchennym stole, zaparzyłam kawę. 
-No to opowiadaj.- nakazała Ci siostra. 
-Co opowiadaj? Przecież to Ty przyszłaś do mnie z problemem. 
-Chuj z tym, lepiej mi opowiedz o tym przystojniaku co siedzi u Ciebie w salonie. To jest TEN Mariusz Wlazły??
-Tak, to właśnie ten Mariusz. 
-Jak Ty go wo ogóle poznałaś?
-Wprowadził się z rodziną piętro wyżej. 
-Z rodziną? Chcesz powiedzieć, że ma dzieci i żonę?
-Jedno dziecko i żonę. 
-Pojebało Cię? Rozjebałaś czyjeś małżeństwo!
-Wiem i nie jestem z tego dumna.- stwierdziłaś z kwaśną minął.
-I co teraz będzie?- siostra zadała pytanie które nurtowało Cię od jakiegoś czasu.
-Nie wiem.- przyznałaś z rozbrajającą szczerością. 
Siostra odchyliła się na oparciu krzesła i krótko się zaśmiała. 
-Moja mała Eleonorka wyrwała największe ciacho na rynku i to na dodatek żonate. No no jak się ojciec dowie...
-Spróbuj mu powiedzieć.- zagroziłaś.
-Nie mam takiego zamiaru, Elena obudź się! To sportowa sława! Jeden z najlepszych siatkarzy świata! Gazety będą o tym trąbić w nieskończoność. Wcale nie będę musiała o tym ojcu mówić, myślę, że się domyśli jak Twoja ładna buźka będzie na okładce wszystkich czasopism począwszy od "Faktu" a kończąc na "Kupię, sprzedam, wypożyczę" z wielkim czerwonym nagłówkiem "Zdrada Mariusza Wlazłego. Kim jest jego nowa wybranka??".
-Elwi ja chciałam być tylko szczęśliwa. A rozjebałam szczęśliwą rodzinę.
-To nie była szczęśliwa rodzina.- wtrącił Brunet, który właśnie wszedł do kuchni. 
-Podsłuchiwałeś?- ściągnęłaś brwi.
-Tymek jest głodny.
-Już mu coś zrobię. 
-Ja się będę zbierać. Lena, zdzwonimy się jeszcze. Pa!- zanim zdążyłaś coś powiedzieć już zamykała za sobą drzwi.

Kiedy mały Tymoteusz został nakarmiony, grzecznie poszedł spać. W tym czasie mieliście chwilę, żeby spokojnie porozmawiać. Ustaliliście, że na razie Mariusz przeprowadzi się do Ciebie ale w międzyczasie będzie szukać jakiegoś małego gniazdka. 
Po Tymka ciocia przyszła koło 18, ulżyło Ci, że masz malca z głowy. Padałaś z nóg. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Postanowiłaś wziąć długą i odprężającą kąpiel. Napuściłaś pełną wannę wody, wlałaś do niej sól i płyn do kąpieli. Z lubością zanurzyłaś się w niej cała. Po chwili otworzyły się drzwi, stanął w nich Brunet. 
-Przyszedłem Ci umyć plecy.- powiedział z szelmowskim uśmieszkiem. Posłusznie odchyliłaś się a Mariusz wziął gąbkę i delikatnie obmywał Twoje plecy. Później wziął się za masowanie Twoich zbolałych mięśni karku. Jego palce przyjemnie pieściły sztywne mięśnie. Kiedy zaczął całować Twój kark, zaczęło w Tobie wzbierać podniecenie. Podniosłaś mokre ręce do jego koszulki i zgrabnym ruchem ściągnęłaś mu ją przez głowę. Brunet szybko pozbył się dolnej garderoby i wskoczył do Ciebie do wanny. 
Nie mogłaś marzyć o lepiej zakończonym dniu. W takich chwilach nie ważna była Paulina, wścibscy fotoreporteży, Michał, Twój ojciec, ciocia Bożena czy nawet Elwira. Liczyło się tu i teraz, a problemami zajmiesz się jutro rano. 




~



Cóż pierwsza przegrana na naszym koncie. Ale dumni po zwycięstwie, wierni po porażce! Przecież to nie koniec turnieju. 
Trzymamy kciuki za naszych bo dzisiaj grają z Włochami. Jaki obstawiacie wynik? Ja typuję 3:1 dla nas :P

Trzymajcie się Kochani :*



Do przyszłego poczytania:

 T.
 

sobota, 6 września 2014

IX

-Też chciałam z Tobą porozmawiać. I chciała bym zacząć.- puściłaś jego rękę.- Przepraszam, że wymagałam od Ciebie żebyś rozszedł się z żoną. Nie powinnam tego robić. Myślę, że najlepiej będzie jak przestaniemy się widywać. 
-Dla kogo lepiej?- przełknęłaś ślinę. 
-Dla wszystkich. 
-Elka, nie możesz mi tego zrobić.- podniósł się z kanapy.- Ja właśnie powiedziałem o nas Paulinie!- krzyknął spanikowany. 
-Co zrobiłeś?- zamiast się ucieszyć poczułaś się jak ostatnia świnia.- I gdzie ona teraz jest?
-Wzięła Arka i pojechała do rodziców. 
-Jak zareagowała?
-Nie skakała z radości.
-Domyślam się. 
-Rozpłakała się ale nie robiła wyrzutów, przyjęła to w miarę dobrze. 
Przez chwilę patrzyliście na siebie. 
-I co teraz będzie?- zadałaś najgłupsze pytanie, ale tylko ono przyszło Ci do głowy. 
-A co ma być?- jakie pytanie taka odpowiedź. 
-Przecież jak Paulina wróci do mieszkania i będziemy z nią mieszkać drzwi w drzwi? Nie widzę tego. 
-Kupimy nowe, wynajmiemy, coś wymyślimy, ale będziemy razem i to jest dla mnie najważniejsze.- nie podzielałaś jego entuzjazmu.- Nie cieszysz się?
-Ty tego nie rozumiesz?
-Czego?
-Skrzywdziliśmy Paulinę. Oboje. I mamy budować szczęście na jej nieszczęściu?
-Młoda jest, znajdzie sobie kogoś. 
-Gdyby to było takie proste. 
-Od początku było wiadomo, że prosto nie będzie. Odpowiedz mi na jedno pytanie. Chcesz być ze mną?- spojrzałaś w te jego brązowe oczęta i doskonale wiedziałaś, że chcesz z nim być ale czy to mogło być takie proste? Od dawna chciałaś przestać się ukrywać ale nagle obleciał Cię strach i wątpliwości. Zadzwonił dzwonek do drzwi. 
-Pójdę otworzyć.
Za drzwiami stała dawno niewidziana przez Ciebie ciocia Bożena, z malcem na rękach. 
-Witaj Eleonorciu. Miłosz mi zachorował (starszy syn cioci) i nie mam z kim zostawić Tymka więc.. o dzień dobry...- za Twoimi plecami pojawił się Mariusz.- pomyślałam, że mogła byś się nim zająć jakieś 2- 3 godzinki. Oczywiście jeżeli to dla Ciebie problem to nie było tematu.- spojrzała na Ciebie wyczekująco. Co miałaś zrobić? Wzięłaś malca na ręce i uśmiechnęłaś się do ciotki. Widać było, że kamień spadł jej z serca.- Tutaj masz jedzenie dla Tymusia. - podała Ci koszyk a Ty wcisnęłaś chłopca Mariuszowi.- On powinien niedługo zasnąć więc się nic nie martw. Niedługo będę, pa Eleonorko i jeszcze raz dziękuję!
Zatrzasnęłaś drzwi i westchnęłaś głęboko. Spojrzałaś na Bruneta. Tak słodko wyglądał z Tymkiem na rękach, malec trzymał go za nos i pokazywał swój jeden mały ząbek w najszczerszym uśmiechu. Podeszłaś od tyłu do Bruneta, który siedział na kanapie, oparłaś łokcie na jego ramionach i szepnęłaś mu do ucha "chcę". Mariusz uśmiechną się do Ciebie i zaczął bawić się z malcem. 
Znów zadzwonił dzwonek do drzwi. Lekko się zdziwiłaś bo nie spodziewałaś się, że ciocia wróci tak szybko, przecież jeszcze nie minęła nawet godzina. 
-Cześć!
-Cześć.- najwyraźniej Twoje mieszkanie miało się dzisiaj zamienić w dworzec centralny. 



~



Siemanko! :D
Cisza na blogach, nie ma nikogo, wszyscy chyba mecze oglądają :D
Ale trzeba przyznać, że Polakom jak na razie ten turniej układa się pięknie, oby tak dalej (y)

 Pozdrawiam :*



Do przyszłego poczytania:

T.