dlaczego mój i Twój świat się zderzył?

dlaczego mój i Twój świat się zderzył?

środa, 24 września 2014

XI

Z Mariuszem znaleźliście małe mieszkanko na obrzeżach miasta. Cały dzień jeździliście po sklepach meblowych. Pod koniec dnia padaliście z nóg i głodu. Wieczorem postanowiliście zamówić pizzę. Kiedy zadzwonił dzwonek podskoczyłaś z kanapy głodna jak wilk. Otworzyłaś drzwi i krew odpłynęła Ci z twarzy. Paulina na pewno nie wyglądała na dostawcę pizzy. 
-Cześć.- rzuciła z kamienną twarzą. Nie czekając nawet na odpowiedź.- Słuchaj, muszę pozałatwiać kilka spraw, mogę Arka zostawić u ojca? Czy już nie ma ojca?- spuściłaś głowę.
-Jasne, nie ma najmniejszego problemu. Mariusz!- krzyknęłaś do wnętrza mieszkania i wzięłaś Arka za rękę.- Paulina...- zaczęłaś ale przerwała Ci w pół zdania.
-Nie mam teraz czasu. Tu masz rzeczy Arka. Przyjdę po niego jutro.- Akurat za Twoimi plecami pojawił się Brunet. Gdyby wzrok Pauliny mógł zabijać, Mariusz leżałby już trupem.
Mariusz wziął małego na ręce a on oplótł małe rączki wokół szyi siatkarza. Wzruszenie ścisnęło Cię za gardło. 
-Tatusiu, Ty nas już nie kochasz?- zapytał mały Arek z rozbrajającą szczerością.
-Kocham Cię bardzo mocno. 
-A mamę?- widziałaś zakłopotanie na twarzy Bruneta.
-Z mamą... cóż synku, to nie jest takie proste. 
-I rozwiedziecie?
-Kochanie, najpierw muszę porozmawiać z Twoją mamą. 
-I wtedy się rozwiedziecie?- nie dawał za wygraną malec. 
-Areczku kto Ci takich rzeczy naopowiadał?
-Wujek Michał.
-Ja sobie z wujkiem porozmawiam.
-Tatusiu, tęskniłem za Tobą.
Wyszłaś z pokoju nie mogąc tego słuchać. Siadając przy kuchennym stole ukryłaś twarz w dłoniach i rozpłakałaś się jak małe dziecko. 
-Elenka czego płaczesz?- poczułaś silną dłoń na swoich plecach i usta Bruneta dotknęły Twoich skroni.
-Nie widzisz co my zrobiliśmy?
-Arkadiusz to mądry chłopak, z czasem zrozumie. 
-Ciociu jestem głodny.- niezauważalnie do kuchni wszedł syn siatkarza.
-Za chwilę będzie pizza.- uśmiechnęłaś się jednocześnie próbując wytrzeć zapłakane oczy. 
-Ale mamusia nie pozwala jeść na noc pizzy.- zmartwił się chłopczyk.
-Ale dzisiaj jesteś ze mną, prawda? A ja wyjątkowo pozwalam Ci zjeść na noc pizzę. - do akcji wkroczył Mariusz.
-Mamusia będzie zła jak się dowie.
-To to będzie nasz mały sekret, dobrze?- wreszcie Arek pokazał białe ząbki w promiennym uśmiechu. 
Jak na zawołanie zadzwonił dzwonek do drzwi. 
-Ja pójdę.- Brunet wziął portfel ze stołu i krótko pocałował Cię w usta. 
Po bardzo niezdrowej kolacji, Mariusz poszedł wykąpać Arka i przygotować Go do spania. Ty, przygotowałaś dla nich sypialnię a sama przeniosłaś się na kanapę. Dziwnie było spać bez Bruneta. Przyzwyczaiłaś się, że codziennie zasypiałaś przy nim i kiedy budziłaś się on najczęściej bawił się Twoimi blond lokami albo po prostu przyglądał jak śpisz. 
Nie mogąc zasnąć przewracałaś się z boku na bok. W pewnej chwili usłyszałaś czyjeś ciche kroki a później zapaliła się punktowa lampka w kuchni. 
-Mariusz?- szepnęłaś siadając na kanapie. Zobaczyłaś jak Mariusz bierze butelkę wody mineralnej i idzie do Ciebie. 
-Nie możesz spać?- zapytał siadając koło Ciebie. Pokręciłaś przecząco głową.- Ja też nie. 
-Arek śpi?- Brunet przytaknął. Położyłaś głowę na jego ramieniu i zamknęłaś oczy.
-Myślisz, że moglibyśmy mieć dziecko?- pytanie Mariusza sprawiło, że momentalnie otworzyłaś oczy. 
-Ale ja mam dopiero 21 lat, ja jeszcze nie chcę być matką, nie jestem...
-Spokojnie. Nie chodzi mi o najbliższy rok, tylko w przyszłości. 
-Nie wiem, nie potrafię Ci teraz odpowiedzieć na to pytanie.
-Dobrze, zapomnij, że pytałem.- uśmiechnął się i wyczułaś, że zrobił to szczerze.- Idź już spać. 
-A poleżysz chwilkę ze mną?- poczułaś się jak mała dziewczynka, która prosi ojca o przeczytanie jeszcze jednej bajki. Brunet uśmiechnął się po raz kolejny i ułożył między oparciem kanapy a Tobą, spadła byś gdyby nie Jego silne ramię, które przytrzymało Cię. Jednak Twoje łóżko w sypialni było sto razy wygodniejsze. 
Brunet musiał pójść dopiero jak zasnęłaś bo nie pamiętasz żeby wychodził. 






~





Już każdy ochłonął po Mistrzostwach? Mam nadzieję :D

Chciałam bardzo ale to bardzo przeprosić za to coś na górze. Dopadł mnie taki brak weny jak jeszcze nigdy. Siedziałam przed laptopem z czystą "kartką", kursor pulsował a ja napisałam jedno zdanie i nie wiedziałam co dalej. No, coś strasznego. 
Mam nadzieję, że kolejny wpis będzie lepszy. 


Do przyszłego poczytania:

T.

czwartek, 11 września 2014

X

-Musisz mi pomóc.- oznajmiła Elwira ściągając buty. 
-Się okaże czy muszę, co jest. 
-Ojciec kupił mi już bilet na samolot. Ja nie chcę z nimi lecieć. Wiesz w ogóle ile ta Nadia ma lat?
-Wiem, jesteście rówieśniczkami. 
-Nie raczyłaś mi o tym uprzedzić?- wywróciłaś oczami. I wtedy Elwira zobaczyła Mariusza siedzącego na kanapie z dzieckiem. Odwróciła się do Ciebie z dziwną minął.- Czy ja o czymś nie wiem?- Wzięłaś dzieciaka na ręce aby Mariusz mógł się przywitać. 
-Witam, jestem Mariusz.- Elwira podała mu dłoń z dziwnym wyrazem twarzy. 
-Ja pana skądś kojarzę.
-Mariusz Wlazły, i proszę mnie nie tytułować pan.- Elwira zbladła. No dobra nazwisko "Wlazły" zna nawet totalny żółtodziób siatkarski. 
-To jest Elwira moja siostra. 
- To... to już macie dziecko?- zapytała niezbyt inteligentnie moja starsza siostra. 
- Przecież to Tymek ciotki Bożeny. Chodź może pogadamy w kuchni. 
-Ale ciacho.- szepnęła Elwira ale nie na tyle cicho żeby Mariusz tego nie usłyszał, wyszczerzył swoje białe zęby w uśmiechu.
-No szczęściara ze mnie.- specjalnie powiedziałam to trochę głośniej i pokazałam Mariuszowi język. 
Usiadłyśmy przy kuchennym stole, zaparzyłam kawę. 
-No to opowiadaj.- nakazała Ci siostra. 
-Co opowiadaj? Przecież to Ty przyszłaś do mnie z problemem. 
-Chuj z tym, lepiej mi opowiedz o tym przystojniaku co siedzi u Ciebie w salonie. To jest TEN Mariusz Wlazły??
-Tak, to właśnie ten Mariusz. 
-Jak Ty go wo ogóle poznałaś?
-Wprowadził się z rodziną piętro wyżej. 
-Z rodziną? Chcesz powiedzieć, że ma dzieci i żonę?
-Jedno dziecko i żonę. 
-Pojebało Cię? Rozjebałaś czyjeś małżeństwo!
-Wiem i nie jestem z tego dumna.- stwierdziłaś z kwaśną minął.
-I co teraz będzie?- siostra zadała pytanie które nurtowało Cię od jakiegoś czasu.
-Nie wiem.- przyznałaś z rozbrajającą szczerością. 
Siostra odchyliła się na oparciu krzesła i krótko się zaśmiała. 
-Moja mała Eleonorka wyrwała największe ciacho na rynku i to na dodatek żonate. No no jak się ojciec dowie...
-Spróbuj mu powiedzieć.- zagroziłaś.
-Nie mam takiego zamiaru, Elena obudź się! To sportowa sława! Jeden z najlepszych siatkarzy świata! Gazety będą o tym trąbić w nieskończoność. Wcale nie będę musiała o tym ojcu mówić, myślę, że się domyśli jak Twoja ładna buźka będzie na okładce wszystkich czasopism począwszy od "Faktu" a kończąc na "Kupię, sprzedam, wypożyczę" z wielkim czerwonym nagłówkiem "Zdrada Mariusza Wlazłego. Kim jest jego nowa wybranka??".
-Elwi ja chciałam być tylko szczęśliwa. A rozjebałam szczęśliwą rodzinę.
-To nie była szczęśliwa rodzina.- wtrącił Brunet, który właśnie wszedł do kuchni. 
-Podsłuchiwałeś?- ściągnęłaś brwi.
-Tymek jest głodny.
-Już mu coś zrobię. 
-Ja się będę zbierać. Lena, zdzwonimy się jeszcze. Pa!- zanim zdążyłaś coś powiedzieć już zamykała za sobą drzwi.

Kiedy mały Tymoteusz został nakarmiony, grzecznie poszedł spać. W tym czasie mieliście chwilę, żeby spokojnie porozmawiać. Ustaliliście, że na razie Mariusz przeprowadzi się do Ciebie ale w międzyczasie będzie szukać jakiegoś małego gniazdka. 
Po Tymka ciocia przyszła koło 18, ulżyło Ci, że masz malca z głowy. Padałaś z nóg. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Postanowiłaś wziąć długą i odprężającą kąpiel. Napuściłaś pełną wannę wody, wlałaś do niej sól i płyn do kąpieli. Z lubością zanurzyłaś się w niej cała. Po chwili otworzyły się drzwi, stanął w nich Brunet. 
-Przyszedłem Ci umyć plecy.- powiedział z szelmowskim uśmieszkiem. Posłusznie odchyliłaś się a Mariusz wziął gąbkę i delikatnie obmywał Twoje plecy. Później wziął się za masowanie Twoich zbolałych mięśni karku. Jego palce przyjemnie pieściły sztywne mięśnie. Kiedy zaczął całować Twój kark, zaczęło w Tobie wzbierać podniecenie. Podniosłaś mokre ręce do jego koszulki i zgrabnym ruchem ściągnęłaś mu ją przez głowę. Brunet szybko pozbył się dolnej garderoby i wskoczył do Ciebie do wanny. 
Nie mogłaś marzyć o lepiej zakończonym dniu. W takich chwilach nie ważna była Paulina, wścibscy fotoreporteży, Michał, Twój ojciec, ciocia Bożena czy nawet Elwira. Liczyło się tu i teraz, a problemami zajmiesz się jutro rano. 




~



Cóż pierwsza przegrana na naszym koncie. Ale dumni po zwycięstwie, wierni po porażce! Przecież to nie koniec turnieju. 
Trzymamy kciuki za naszych bo dzisiaj grają z Włochami. Jaki obstawiacie wynik? Ja typuję 3:1 dla nas :P

Trzymajcie się Kochani :*



Do przyszłego poczytania:

 T.
 

sobota, 6 września 2014

IX

-Też chciałam z Tobą porozmawiać. I chciała bym zacząć.- puściłaś jego rękę.- Przepraszam, że wymagałam od Ciebie żebyś rozszedł się z żoną. Nie powinnam tego robić. Myślę, że najlepiej będzie jak przestaniemy się widywać. 
-Dla kogo lepiej?- przełknęłaś ślinę. 
-Dla wszystkich. 
-Elka, nie możesz mi tego zrobić.- podniósł się z kanapy.- Ja właśnie powiedziałem o nas Paulinie!- krzyknął spanikowany. 
-Co zrobiłeś?- zamiast się ucieszyć poczułaś się jak ostatnia świnia.- I gdzie ona teraz jest?
-Wzięła Arka i pojechała do rodziców. 
-Jak zareagowała?
-Nie skakała z radości.
-Domyślam się. 
-Rozpłakała się ale nie robiła wyrzutów, przyjęła to w miarę dobrze. 
Przez chwilę patrzyliście na siebie. 
-I co teraz będzie?- zadałaś najgłupsze pytanie, ale tylko ono przyszło Ci do głowy. 
-A co ma być?- jakie pytanie taka odpowiedź. 
-Przecież jak Paulina wróci do mieszkania i będziemy z nią mieszkać drzwi w drzwi? Nie widzę tego. 
-Kupimy nowe, wynajmiemy, coś wymyślimy, ale będziemy razem i to jest dla mnie najważniejsze.- nie podzielałaś jego entuzjazmu.- Nie cieszysz się?
-Ty tego nie rozumiesz?
-Czego?
-Skrzywdziliśmy Paulinę. Oboje. I mamy budować szczęście na jej nieszczęściu?
-Młoda jest, znajdzie sobie kogoś. 
-Gdyby to było takie proste. 
-Od początku było wiadomo, że prosto nie będzie. Odpowiedz mi na jedno pytanie. Chcesz być ze mną?- spojrzałaś w te jego brązowe oczęta i doskonale wiedziałaś, że chcesz z nim być ale czy to mogło być takie proste? Od dawna chciałaś przestać się ukrywać ale nagle obleciał Cię strach i wątpliwości. Zadzwonił dzwonek do drzwi. 
-Pójdę otworzyć.
Za drzwiami stała dawno niewidziana przez Ciebie ciocia Bożena, z malcem na rękach. 
-Witaj Eleonorciu. Miłosz mi zachorował (starszy syn cioci) i nie mam z kim zostawić Tymka więc.. o dzień dobry...- za Twoimi plecami pojawił się Mariusz.- pomyślałam, że mogła byś się nim zająć jakieś 2- 3 godzinki. Oczywiście jeżeli to dla Ciebie problem to nie było tematu.- spojrzała na Ciebie wyczekująco. Co miałaś zrobić? Wzięłaś malca na ręce i uśmiechnęłaś się do ciotki. Widać było, że kamień spadł jej z serca.- Tutaj masz jedzenie dla Tymusia. - podała Ci koszyk a Ty wcisnęłaś chłopca Mariuszowi.- On powinien niedługo zasnąć więc się nic nie martw. Niedługo będę, pa Eleonorko i jeszcze raz dziękuję!
Zatrzasnęłaś drzwi i westchnęłaś głęboko. Spojrzałaś na Bruneta. Tak słodko wyglądał z Tymkiem na rękach, malec trzymał go za nos i pokazywał swój jeden mały ząbek w najszczerszym uśmiechu. Podeszłaś od tyłu do Bruneta, który siedział na kanapie, oparłaś łokcie na jego ramionach i szepnęłaś mu do ucha "chcę". Mariusz uśmiechną się do Ciebie i zaczął bawić się z malcem. 
Znów zadzwonił dzwonek do drzwi. Lekko się zdziwiłaś bo nie spodziewałaś się, że ciocia wróci tak szybko, przecież jeszcze nie minęła nawet godzina. 
-Cześć!
-Cześć.- najwyraźniej Twoje mieszkanie miało się dzisiaj zamienić w dworzec centralny. 



~



Siemanko! :D
Cisza na blogach, nie ma nikogo, wszyscy chyba mecze oglądają :D
Ale trzeba przyznać, że Polakom jak na razie ten turniej układa się pięknie, oby tak dalej (y)

 Pozdrawiam :*



Do przyszłego poczytania:

T.