dlaczego mój i Twój świat się zderzył?

dlaczego mój i Twój świat się zderzył?

środa, 28 października 2015

XXV

Zdesperowana stanęłaś w drzwiach salonu.
-Mariusz musimy pogadać.
-Nie teraz. 
-A kurwa kiedy!?
-Wiesz co, nie chce mi się z Tobą gadać,  możesz zejść mi z oczu?- nie poddasz się tak łatwo.
-Nie. Chcę żeby wszystko między nami było jasne i przeprowadzimy tą rozmowę teraz czy Ci się to podoba czy nie.- Mariusz wywrócił oczami. 
-Uparta jesteś. Słucham, co tym razem, piedoliliście się z Łukaszem i przyszłaś do mnie po rozgrzeszenie?
-Słuchaj, nie będziesz mnie gnoił bo nie masz o co. Nie spałam i nie całowałam się z Łukaszem, loda też mu nie robiłam jeżeli jesteś tego ciekaw. Do niczego między nami nie doszło.
-To ciekawe.- prychnął.
-Niby co?
-Rozmawiałem dzisiaj z Łukaszem i podobno po pijaku chciałaś mu wskoczyć do łóżka. 
-Słucham!?- wydarłaś się.- Rozpierdolę sukinsyna.
-Czyli prawda?
-Mariusz! Komu wierzysz? Mnie czy jemu?
-Nie wiem komu wierzyć. 
-Kiedy niby miałam wskakiwać mu do łóżka?
-Wtedy jak rzekomo poszłaś wyjaśnić z nim tą sytuację z kuchni. 
-Pojebało Cię? Widziałeś mnie, nie byłam pijana, nawet nie byłam wstawiona, nic wtedy nie piłam. 
-To po co Łukasz miałby takie bzdury wygadywać?
-Nie wiem, ale może jego zapytaj. Tylko, że znowu wymyśli coś głupiego a Ty mu uwierzysz. 
-Lena, powiedz mi jak było. 
-Ale co?
-Od początku. Wszystko. Dlaczego tak nagle uciekłaś z jego mieszkania. 
-Od początku, okej. Jak miałam wypadek przychodził do mnie do szpitala, ryczałam mu, że mnie nie odwiedzał a on się nawet nie zająknął, że powiedział Ci, że wyjechałam. Ukrył mój wypadek przed Tobą, dowiedziałam się od Pauliny. Potem powiedział, że mu na mnie zależy i nie chciał Ci nic mówić o mnie bo wiedział, że bym do Ciebie wróciła. Wściekłam się, zadzwoniłam po Ciebie. Później dowiedziałam się, że się spotyka z Pauliną. Przystawiał się do mnie w naszej kuchni, i gadał jakieś bzdury, że mu niby na mnie zależy a nie na Paulinie, poszłam z nim porozmawiać i wyjaśnić to, do kawiarni, gdzie niby miałam się upić, ale on powiedział, że był pijany i go poniosło. Misiek, obiecał, że z nim pogada ale jak widać nie pomogło. Cała historia. 
-Dlaczego mi nie powiedziałaś żebym z nim pogadał?
-Bo byłeś na mnie wkurwiony i się nie odzywałeś. Wierzysz mi?
-Niby to się trzyma kupy. 
-Mariusz, Kochanie, błagam. Nie wierz Łukaszowi. On chce rozpierdolić to co jest między nami. 
-Ale dlaczego?
-A skąd ja mam to wiedzieć? Ale im bardziej Ty mu się dajesz tym bardziej cierpi nasz związek. Przyszłam wtedy do Ciebie bo Ci ufam i wierzyłam, że Ty też mi ufasz, dlatego powiedziałam, że Łukasz się do mnie przystawiał. Miałam nadzieję, że to zrozumiesz i staniesz po mojej stronie, ale mnie rozczarowałeś, wiesz?
-Przepraszam, po prostu zagotowało się we mnie. Ale ujebię łeb temu skurwielowi. 
-Nie, nie odezwiesz się nawet słówkiem.
-Słucham?
-Martwię się o Paulinę i chcę żeby wiedziała jaki on jest. 
-Co chcesz zrobić?
-Zastawić na Kadzia pułapkę. Pomożesz mi?
-Jasne, ale musisz mi ufać bo jak nie to nic z tego nie będzie, nie zaryzykuję naszego związku żeby coś komuś udowodnić. Wchodzisz w to?
-Okej. 
-To dzwonie do Łukasza. 
-Ale po co?
-Zobaczysz. - uśmiechnęłaś się, oooj Ty już mu dasz popalić...



________________________________________________________________



No nie wierzę, drugi rozdział w tym samym miesiącu, szaleństwo, może w końcu wracam do życia :D

Ale słuchajcie, robię prawko - taaak, w końcu się zebrałam :D I z tego miejsca pragnę przeprosić wszystkich kierowców, którym na ich nieszczęście dane jest jechać z mną. Troszeczkę cierpliwości i będzie dobrze :D

Trzymajcie się Kochani moi, do przyszłego poczytania:


T.

czwartek, 15 października 2015

XXIV

Sprawa ta nie dawała Ci spokoju. Szkoda Ci było Pauliny więc postanowiłaś z nią porozmawiać. 
-O co Ci kurwa chodzi!?- wrzeszczała na Ciebie.- Zabrałaś mi męża, teraz chcesz mi zabrać Łukasz??
-Paulina nie o to...
-Co jest z Tobą nie tak!?- wyszła trzaskając drzwiami. 
"No i chuj" pomyślałaś. Dlaczego nikt nie mógł zrozumieć o co jej chodziło. Przecież nie chciałaś zabrać Paulinie Łukasza, broń cię panie boże. W akcie desperacji zadzwoniłaś do Dagi. 
-Tak, słucham?- usłyszałaś w słuchawce.
-Cześć Daga, masz dzisiaj chwilę? Muszę koniecznie z kimś pogadać.
-Jasne, wpadnijcie. 
-Jesteśmy w stanie wojny z Mariuszem więc przyjdę sama.
-Jak to? Co się stało?
-Opowiem Ci jak się spotkamy.
-Okej, to czekam pa.
-Pa.
Usiadłaś na łóżku zastanawiając się od czego zacząć. Mariusz na treningu. Pewnie wróci za około 2h. Postanowiłaś jak najszybciej coś ugotować i iść do Dagi. Wrzuciłaś na patelnię pokrojoną cebulę, kurczaka i szpinak, doprawiłaś i zabieliłaś śmietaną, nie zajęło Ci to dłużej niż 20 minut. Jak Mariusz przyjdzie z treningu, ugotuje sobie do tego makaron i obiad gotowy. 
Poszłaś do łazienki, trochę się pomalować, później krótki spacer do sypialni. Założyłaś czarne rurki, błękitną luźną koszulkę i czarną ramoneskę, na nogi czarne botki i wyszłaś z mieszkania. Powolnym krokiem skierowałaś się na przystanek, okazało się, że autobus będzie dopiero za pół godziny, postanowiłaś się przejść. Pomimo, że Winiarscy mieszkali jakieś 25minut od Was to nie byłaś pewna czy dojdziesz, tym bardziej, że nie wzięłaś ze sobą kul, ale postanowiłaś zaryzykować. 
Pod drzwiami Dagi zjawiłaś się 40 minut później. Nogi bolały Cię jak jasna cholera ale byłaś z siebie dumna, że udało Ci się przejść taki kawał, po drodze obiecałaś sobie chodzić na podobne spacery. 
-Hej. Jejku! Szłaś!?
-Stwierdziłam, że się przejdę.
-Ty chyba głupia jesteś! Wchodź, wchodź! Herbaty?
-Chętnie, dzięki.
-Stało się coś? Miałaś grobowy głos przez telefon. 
-W zasadzie to tak. Nie ma Michała?
-Powinien niedługo wrócić z treningu. - trening, oj Elena, dopada Cię skleroza.- Ale opowiadaj, postaram się pomóc. 
-Jak byliście u nas ostatnio, wiesz wtedy co była Paulina z Łukaszem.
-No pamiętam. 
-Doszło do pewnego incydentu. Kiedy poszłam do kuchni, pokroić ciasto, przyszedł za mną Łukasz. Zaczął pierdolić jakieś głupoty, że za mną tęskni, przystawiał się do mnie. Na szczęście akurat wszedł Michał gdyby nie on to nie wiem co by się stało. Martwię się o Paulinę, że nie jest wobec niej szczery. 
-Rozmawiałaś z nim o tym?
-Jasne.
-I co?
-Powiedział, że to wina alkoholu, że jest szczęśliwy z Pauliną. 
-Może tak jest?
-A jak nie? Martwię się o nią, już raz rozwaliłam jej świat zabierając Mariusza. Chciałam jej o tym powiedzieć wytłumaczyć ale ona...
-Czekaj. Rozmawiałaś z Pauliną o tym?
-No jasne. Nawrzeszczała na mnie, że Mariusza jej zabrałam ale Łukasza mi nie odda. Tylko, że ja go wcale nie chcę. Z resztą z Mariuszem też się pokłóciłam, nie rozmawiamy ze sobą od 2 dni. 
-O co poszło?
-Zanim skończyłam moją opowieść o tym co się stało wyciągnął absurdalne wnioski, że żałuję, że Michał wszedł do kuchni.
-A żałujesz?
-Daga!
-Okej, okej. Upewniam się. 
-Cześć dziewczyny!- akurat wszedł Michał. 
-Cześć, mam pytanie do Ciebie.
-Wal.
-Co widziałeś kiedy wszedłeś do kuchni, na przyjęciu u mnie, no wiesz jak byłam sama z Łukaszem?
-Nic.
-Michał, powiedz szczerze. 
-To wyglądało jakbyście się mieli zaraz pocałować.- zakryłaś twarz dłońmi.
-Mam problem z Łukaszem. Przystawia się do mnie. 
-Powiedziałaś Mariuszowi?
-Tak, ale wiesz jaki on jest od razu zwalił winę na mnie, pokłóciliśmy się. 
-Jest zazdrosny. Mam pogadać z Łukaszem?
-Jak byś mógł. 
-Nie ma problemu.
-Dzięki. 
-Jak chcesz to z Mariuszem też mogę pogadać.
-Z nim sobie poradzę sama. 
Odezwała się Twoja komórka. 
-O wilku mowa.- uśmiechnęłaś się do Winiarskich.- Halo?
-Gdzie Ty się podziewasz?
-U Winiarskich. Przyjedziesz po mnie?
-Już jadę. 

Kiedy dojechaliście do mieszkania chciałaś porozmawiać z Mariuszem. 
-Nie dzisiaj, jestem zmęczony po treningu. 
I tyle go widziałaś bo zamknął się w sypialni.


________________________________________________________________




No siemka! 
Mam wątpliwości, czy ktoś tu jeszcze zagląda ale natchnęło mnie do napisania rozdziału :D 
Tak, że łapcie a ja lecę spać ;)


Do przyszłego poczytania:

T.

wtorek, 28 lipca 2015

XXIII

-Co robisz?- zapytałaś ubrana w starą koszulkę Mariusza i majtki, gdy on siedział na kanapie w salonie. 
-Oglądam film.
-Coś fajnego?- zlustrował Cię wzrokiem. 
-Nie na tyle, żebym nie mógł się zająć Tobą.- złapał Cię w kolanach przez co straciłaś równowagę i musiałaś wesprzeć się na jego silnych ramionach. 
-Mariusz... - nie zdążyłaś dokończyć bo przycisnął swoje usta do twoich, naparłaś na jego tors chcąc go odsunąć, ani drgnął. Jedyne co zrobił to położył Cię pod sobą wciąż całując a jego prawa ręka wodziła wzdłuż twojego ciała. Po chwili jego usta zjechały na twoją szyję więc postanowiłaś spróbować jeszcze raz.- Chcę z Tobą porozmawiać.
-Ja pierdole ale jesteś seksowna w tej koszulce.- wychrypiał, wkładając pod nią ręce.
-Chodzi o Łukasza. - Szampon zamarł.
-W takiej chwili myślisz o Kadziewiczu?
-Jest coś co muszę Ci powiedzieć.- w jego oczach zobaczyłaś strach.- Kiedy byli tutaj ostatnio, coś się wydarzyło. 
-Co? - odsunął się na tyle żeby widzieć całą twoją twarz, przy okazji wyjmując ręce z pod twojej koszulki.
-Byłam w kuchni. Kroiłam ciasto. Przyszedł Łukasz.- tłumaczyłaś urywanymi zdaniami.- Zaczęliśmy gadać. On się zbliżył. Przyparł mnie do lodówki.
-Przelizaliście się?- widziałaś gniew w oczach Mariusza.
-Nie. Wszedł Michał. Łukasz gadał jakieś brednie, chyba przez alkohol. 
-Gdyby nie wszedł Michał to byście się przelizali?
-Chryste! Mariusz tu nie o to chodzi!
-A o co kurwa chodzi? Czujesz coś do niego, że mi to opowiadasz? 
-Pojebało Cię!? 
-To po chuj, żeby wzbudzić we mnie zazdrość?- jego oczy płonęły od złości.
-Wiesz co? Pierdol się!
Wyszłaś wkurzona. Czasami faceci nic nie rozumieją. Ani trochę. Chciałaś mu powiedzieć, że martwisz się o Paulinę, że Łukasz prawdopodobnie nie jest wobec niej szczery a ten nie dość, że dał Ci dokończyć to jeszcze wyciągnął wnioski, które przecież nie miały sensu. 
Wkurzona na Bruneta położyłaś się spać. Nie przyszedł do Ciebie tej nocy, spał na kanapie. Następnego dnia, zanim jeszcze Mariusz wstał wykonałaś telefon do Łukasza. Koniecznie musiałaś z nim porozmawiać więc umówiłaś się z nim na mieście za pół godziny. Gdy wychodziłaś z mieszkania Brunet wciąż spał. 

Z rozmowy z Łukaszem wróciłaś rozczarowana. Swoje zachowanie zrzucił na karb alkoholu oraz przeprosił za swoje zachowanie i obiecał, że więcej się ono nie powtórzy. Nie uwierzyłaś. Coś Ci mocno śmierdziało. Bałaś się o Paulinę ale na razie postanowiłaś odpuścić, Mariusz najwyraźniej nie. 
-Gdzie byłaś?- zapytał od progu mocno wkurzony. 
-Spotkałaś się z Łukaszem. 
-No pięknie. Dzisiaj zaliczył pierwszą bazę czy przeszedł od razu do trzeciej?
-Wiesz co? Jesteś bezczelny.
-Ja jestem bezczelny? 
-Zejdź mi z drogi. 
-Bo co? Przestraszyłaś się, że odkryłem, że się z nim spotykasz?
-Po pierwsze nie spotykam się z nim! Po dr...
-Nie spotykasz!? Sama przed sekundą powiedziałaś, że się z nim spotkałaś!- pierwszy raz widziałaś go takiego wściekłego.
-Tylko po to żeby z nim porozmawiać o tym do czego nie doszło...
-Żałujesz, że nie doszło?- strzeliłaś go z liścia. 
-Nigdy. Więcej. Tak. Do mnie. Nie mów. - wysyczałaś przez zaciśnięte zęby. 
Był zaskoczony tym policzkiem, widziałaś to w jego oczach. Ale bez wyrzutów sumienia wyminęłaś go i trzasnęłaś drzwiami do sypialni, przekręciłaś w nich klucz i rzuciłaś się na łóżko. 
Przesiedziałaś tam cały dzień. Wychodziłaś tylko czasami do łazienki, ewentualnie do kuchni po kawę. Wieczorem przyszedł pod drzwi i zastukał delikatnie. 
-Przepraszam.- wyskomlał przez drzwi, ale chciałaś być harda, nie dasz się przeprosić tak łatwo, powiedział rzeczy bardzo przykre dla Ciebie. Nie tak zachowuje się facet. Znów poszliście spać w osobnych łóżkach. 


________________________________________________________________



Dobra z tą częstotliwością wpisów jeszcze nie jest u mnie najlepiej, ale staram się, naprawdę. 
Niby mam już wakacje, ale zmieniamy samochód i teraz każdą wolną chwilę jestem w trasie i jeździmy po wszystkich możliwych salonach w okolicy, co zabiera mnóstwo czasu plus dodatkowo śledzimy allegro więc to kolejna strata czasu.
Dosyć marudzenia! :D 
Liczę, że rozdział się spodoba. A mój plan na najbliższe dni to nadrobienie zaległości w waszych blogach bo strasznie dawno do Was nie zaglądałam i aż jestem ciekawa co u Was ciekawego słychać :D
Pozdrawiam Was cieplutko :*


Do przyszłego poczytania:

T.

piątek, 26 czerwca 2015

XXII

Dzisiejszy dzień był jednym z najszczęśliwszych. 
W końcu stanęłaś na własnych nogach i udało Ci się przejść dystans od szpitalnej kozetki do drzwi i z powrotem. Okej, pomagały Ci kule ale to już mogłaś znieść, lepsze to niż kupa żelastwa na kółkach. Wpatrywałaś się w uśmiechniętą twarz Mariusza. Wiedziałaś, że mu ulżyło widząc jak stawiasz kolejne kroki, przecież nigdy nie zapomniał, że to przez niego przez 7 miesięcy byłaś przykuta do wózka. 
W cudownym nastroju wracaliście do mieszkania. Kule leżały na tylnym siedzeniu ale nawet trochę nie psuło Ci to humoru. Zadzwoniłaś do Dagi, zapraszając Winiarów na wieczór, w końcu trzeba to było uczcić. 

-Mariusz?
-No?
-Masz jakieś wieści od Pauliny?
-Nie, już od dawna z nią nie rozmawiałem, a co?
-Chciała bym do niej zadzwonić.
-Pytasz mnie o zgodę?
-Chciała bym ją zaprosić dzisiaj jeżeli nie masz nic przeciwko?
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Ale jak chcesz to zadzwoń.- z bijącym sercem wybrałaś jej numer telefonu po 4 sygnałach odezwała się Paulina. 
-Halo?
-Cześć, z tej strony Elena.
-Cześć, poznałam Cię.
-Chciałam zapytać co u Ciebie?
-Dziękuje, coraz lepiej. A jak Ty się czujesz?
-Powoli zaczynam chodzić na własnych nogach. 
-Co cudownie! Cieszę się. Dzwonisz w jakiejś konkretnej sprawie?
-Tak. Dzisiaj urządzam małe przyjęcie dla znajomych, pomyślałam, że zechciała byś przyjść. 
-Co na to Mariusz? - zdziwiłaś się, że przejmuje się zdaniem Mariusza, to ona nie powinna chcieć go widzieć.
-Mariusz...- zerknęłaś na niego, wzruszył ramionami.- ... nie ma nic przeciwko. 
-A mogę przyjść z kimś?
-Jasne, zapraszamy o 20. 
-Będę, dziękuję za zaproszenie. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.- zakończyłaś rozmowę.
-Przyjdzie?
-Przyjdzie. Z kimś.
-Z kim? 
-Nie wiem, nie powiedziała. Zajedź do tesco, trzeba kupić coś na wieczór. 

 Wystroiłaś się w sukienkę i paradowałaś przed lustrem. Tak przyjemnie było znów móc chociażby stać. Ludzie, którzy mogą poruszać się na co dzień o własnych siłach, nie doceniają tego. 
Zadzwonił dzwonek. 
-Ja otworzę!- krzyknęłaś do Mariusza, który zastawiał stół. Uśmiechnął się i podszedł do Ciebie. 
-Pięknie wyglądasz.- krótko pocałował i schował się z powrotem w kuchni. 
Poprawiłaś sukienkę i otworzyłaś drzwi. Stali państwo Winiarscy. Dagmara już z widocznym brzuszkiem, promieniała. Przywitali się z Tobą i weszli do środka. Nie szczędzili komplementów i podziwu jak dobrze znów widzieć mnie na własnych nogach. Michał wręczył Mariuszowi butelkę wina i  zasiedliśmy do stołu. Po chwili znów zabrzęczał dzwonek. 
-Spodziewacie się kogoś jeszcze?- zapytał Winiar.
-Tak, ma przyjść Paulina.
-Twoja Paulina?- zwrócił się do Mariusza, nie kryjąc zdziwienia. 
-Już nie moja, rozwiedliśmy się.- poszłaś otworzyć. W drzwiach stał Łukasz, zamurowało Cię. 
-Co Ty tu robisz? 
-Zaprosiłaś mnie.- dopiero wtedy zauważyłaś Paulinę stojącą obok, więc to z nim miała przyjść.
-Jasne.- szybko ochłonęłaś.- Wejdźcie. 
-Wino.- Łukasz podał je Tobie nachylając się i całując w kącik ust, tak żeby nikt tego nie zauważył. 

O dziwo wieczór przebiegał w miłej i przyjaznej atmosferze. Kiedy zobaczyłaś Łukasza pomyślałaś, że może być źle, mimo to każdy zachował swoje uwagi dla siebie i obyło się bez awantur. Jak się okazało, Paulina zaczęła się spotykać z Łukaszem od dwóch miesięcy, ucieszyłaś się na tą wieść. Pomimo tego, że nie rozstałaś się z Kadziewiczem w przyjaznych stosunkach to byłaś zadowolona z faktu, że kogoś sobie znalazł. A Paulina była naprawdę dobrym wyborem. 
-Pomóc Ci?- stałaś w kuchni i kroiłaś ciasto, kiedy wszedł Łukasz.
-Nie, dzięki poradzę sobie. 
-Miło Cię widzieć w tak dobrej formie.- uśmiechnęłaś się do niego. 
-Dzięki. 
-Wiesz, tęsknię za Tobą.- zbliżył się na niebezpieczną odległość. 
-Przecież masz Paulinę.
-Ciągle o Tobie myślę.
-Chyba za dużo wypiłeś.- przyparł Cię do drzwi lodówki, nie miałaś gdzie uciekać.
-Lenka, błagam ...
-O! tutaj jesteś. Paulina Cię szuka. - kamień spadł Ci z serca kiedy zobaczyłaś Michała. 

Goście zebrali się po północy. Byłaś zmęczona ale szczęśliwa, nawet krótki epizod z Kadziem nie popsuł Ci humoru. Ale wciąż o tym myślałaś, zastanawiałaś się czy aby Łukasz nie oszukiwał Pauliny? Przecież nie zasłużyła sobie na takie traktowanie. Będzie musiała z nią pogadać na osobności. 



________________________________________________________________




Wchodzę sobie na blogspota, patrzę a tu mój blog! Chyba już o nim zapomniałam i Wy też już chyba o mnie zapomnieliście :P w sumie się nie dziwię.
Postanowiłam się ostro wziąć za tego bloga chociaż nie wiem co mi z niego wyjdzie. Więc bądźcie wyrozumiali. 
Pozdrawiam Was cieplutko Misiaki :*


Do przyszłego poczytania:

T.

sobota, 14 lutego 2015

XXI

Cieszyłaś się na każdą wizytę rehabilitacyjną. Jak byś mogła spędzałabyś tam dwa razy więcej czasu i najchętniej codziennie. Dlaczego? Bo nareszcie było widać wyraźne efekty. Byłaś w stanie ruszyć stopą a w lepsze dni nawet całym kolanem. Chciałaś jak najszybciej stanąć na nogi ale wciąż były za słabe żeby utrzymać ciężar całego ciała. 
Z Łukaszem mieszkało Ci się ciężko. Stawał się nie do wytrzymania kiedy wybierałaś się gdzieś z Mariuszem. Zaproponował Ci odkupienie od Ciebie mieszkanie, które kupiłaś kiedy jeszcze byliście razem. Postanowiłaś się na razie na to nie godzić ale pozwoliłaś mu tam mieszkać. Wiele frajdy sprawiało Wam urządzanie tego mieszkania. Tak, Brunet poprosił Cię o pomoc tłumacząc się, że sam sobie z tym nie poradzi. Oczywiście się zgodziłaś. Dlaczego? Bo po pierwsze był to idealny powód do spędzenia większej ilości czasu z Mariuszem. Po drugie mogłaś trochę odpocząć od Łukasza i po trzecie to w końcu było Twoje mieszkanie. 
Kiedy pewnego dnia wróciłaś w wyśmienitym nastroju do mieszkania Łukasza, tak, powodem takiego nastroju był Mariusz, Łukasz siedział przy butelce czerwonego wina w salonie. 
-Cześć.- przywitałaś się.
-Byłaś z Wlazłym?
-Po pierwsze kultura wymaga przywitania się, po drugie to chyba nie jest Twój interes. 
-Nie chcę się kłócić. 
-To po co zaczynasz?
-Spójrz na siebie! Przez niego jesteś kaleką! 
-To nie on mi kazał wsiadać za kierownicę. 
-Za 4 miesiące wyjeżdża do Włoch! 
-Więc zostały mi 4 miesiące z Mariuszem. 
-Czy Ty siebie słyszysz?! Zgłupiałaś do reszty?!
-Może nie tym tonem?
-Jesteś IDIOTKĄ!- zagotowało się w Tobie. Rzuciłaś w niego kluczami do mieszkania. Wpadłaś do pokoju i zaczęłaś wrzucać wszystkie rzeczy do walizki, drugą ręką wybierając numer Mariusza. Już po 3 sygnałach odezwał się Brunet.
-Tak?
-Przyjedź po mnie. Proszę.
-Będę za kwadrans. 
Rozłączyłaś się. Zabrałaś ładowarkę do telefonu i kosmetyki. 
-Poczekaj. Nie chciałem tego powiedzieć.- postanowiłaś się do niego nie odzywać. Wzięłaś torbę na kolana i wyjechałaś z mieszkania, trzaskając drzwiami najgłośniej jak się dało. Na Mariusza czekałaś krótko. Pomógł Ci wejść do samochodu i usiadł za kółkiem.
-Dokąd Pani sobie życzy?
-Do domu.- Mariusz odpalił silnik i odjechaliście spod bloku. Siedziałaś zapatrzona w szybę chociaż tak naprawdę nie widziałaś nic poza nią. Myślami byłaś kompletnie gdzie indziej. Samochód zahamował. Spojrzałaś pytająco na Mariusza, który zgasił silnik. Byliście pod Twoim jeszczemieszkaniem. 
-Miałeś mnie zawieźć do mojego mieszkania. 
-A to nie jest Twoje?
-No jest ale Ty tu mieszkasz. 
-Kiedyś mieszkaliśmy razem. 
-To były inne okoliczności. 
-Nie podobało Ci się?
-Wręcz przeciwnie. 
-To chodź.- uśmiechnął się tym swoim pięknym uśmiechem i wysiadł z samochodu. Podszedł do bagażnika i wyjął torbę, później Ciebie wziął na ręce i pomaszerował do mieszkania. 
-Mariusz zostawiłeś wózek. 
-Dzisiaj Ci nie będzie potrzebny.- nie do końca wiedziałaś co to znaczy ale ogarnęło Cię takie przyjemne ciepło, że nawet supeł w Twoim brzuchu, który powstał po kłótni z Łukaszem lekko się rozluźnił. 
Mariusz otworzył drzwi i weszliście do mieszkania. 



___________________________________________________________________________________




Jak tam minęły Wam Walentynki?
Moje niestety pracowicie bo mam prace remontowe koło domu a jeszcze moja mama dzisiaj była w pracy i ja byłam gospodynią tego cyrku i nawet nie miałam czasu się spotkać ze swoim chłopakiem. 

Gratuluję wszystkim, którzy już są po sesji (w tym ja! hip hip huuura!) a osobom, które jeszcze walczą życzę powodzenia. 

Kupiłam sobie ostatnio książkę Miłoszewskiego "Gniew" i gdybym miała nieco więcej czasu to czytała bym cały czas ale niestety nie mam i idzie mi dość ciężko ( jak tylko się z nią uporam wpis o niej znajdziecie na Czytelniczka Książek )

Mam pytanie do Was i liczę na Waszą pomoc. Jakie kanały na yt najbardziej lubicie? Bo ja naprawdę oglądam bardzo dużo ale ostatnio nie mam na nic ochoty z tego co subuję. Mogą być kanały beauty, jakieś prankowe, gameplayery, parodie a nawet kanały naukowe. W ogóle teraz wpadłam na pewien pomysł. Może byśmy się wymienili kanałami, które oglądamy (jeżeli oczywiście chcecie bo jak nie to po co marnować czas) ja wrzucę swoje na blogu a Wy swoje w komentarzach. Co Wy na to? 




Do przyszłego poczytania:


T.

 

wtorek, 20 stycznia 2015

XX

Leżałaś w łóżku rozważając różne scenariusze jutrzejszej hmmm w sumie dzisiejszej rozmowy z Łukaszem. Nie mogłaś spać a jeżeli już zasnęłaś po chwili się budziłaś. 
Rano miałaś rehabilitację. O 7:30 pod blok zajechała taksówka którą miałaś się dostać do ośrodka. Kiedy wychodziłaś, Łukasz jeszcze spał. Po dwugodzinnej rehabilitacji byłaś zmęczona ale zadowolona bo w palcach u stóp poczułaś wyraźne mrowienie. Jeszcze nie byłaś w stanie nimi ruszać ale miałaś nadzieję, że teraz już pójdzie z górki. W bardzo dobrym nastroju wróciłaś do mieszkania i nawet złość na Łukasza trochę Ci przeszła.
-Dlaczego mnie nie obudziłaś?
-Jestem dorosła i mogę robić co mi się podoba.- Łukasz westchnął ale widocznie nie chciał wszczynać kłótni, która i tak wisiała w powietrzu.
-Jak rehabilitacja?
-Bardzo dobrze, poczułam mrowienie w stopach.
-To cudowna wiadomość! Musimy to uczcić.- pognał po szampana i już wyciągał kieliszki.
-Dlaczego nie powiedziałeś Mariuszowi, że miałam wypadek?- zamarł.
-Słucham?
-Okłamałeś Mariusza mówiąc mu, że wyjechałam kiedy leżałam nieprzytomna w szpitalu?
-Kto Ci o tym powiedział?
-Ale ja nie o to pytałam.
-Zapewne Mariusz.
-Otóż nie, Michał ale odpowiedz na pytanie. 
-Byłem na niego wkurwiony, nie chciałem żeby do Ciebie przychodził. 
-Ale on dla mnie coś znaczył i w sumie dalej znaczy. Nie przyszło Ci do głowy, że ja powinnam zdecydować czy chcę Go widzieć a nie Ty?- na chwilę go zatkało.
-Zachowałem się głupio ale...
-A poza tym dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Tyle razy żaliłam Ci się, że Mariusz ani razu nie przyszedł nawet się mną nie zainteresował, płakałam Ci w rękaw a Ty się nawet nie zająknąłeś, że z nim rozmawiałeś! Jak mogłeś patrzeć na swoją twarz codziennie w lustrze i spojrzeć mi w oczy!?- oczy zaszły Ci łzami ze złości.
-Bo mi na Tobie zależy! Chciałem Cię mieć tylko dla siebie!
-Co?- zatkało Cię.
-Ty przed oczami miałaś tylko Mariusza, płakałaś za nim a ja Cię pocieszałem w duchu chcąc Go zabić bo dobrowolnie z Ciebie zrezygnował. Gdybym ja był na jego miejscu w życiu bym tak nie postąpił. Byłem na każde Twoje zawołanie, pozwoliłem Ci ze sobą mieszkać z nadzieją, że poczujesz do mnie chociaż namiastkę tego co czujesz do Mariusza ale tak się nie stało i teraz już wiem, że tak się nigdy nie stanie. Ale coraz trudniej było mi powiedzieć Ci o tym, że to po części przeze mnie nie jesteś teraz z Wlazłym. Pewnie gdybym mu powiedział, że leżysz w szpitalu w środku nocy by do niego przyjechał z kwiatami przeprosił Cię a Ty byś mu wybaczyła ale nie chciałem tego.
-To to co zrobiłeś nie jest normalne. Poza tym teraz to wygląda tak jakbyś mnie zamknął w szklanej wieży.
-Wiem jak to brzmi ale po prostu chciałem Ciebie.- w głowie kłębiło Ci się tysiące myśli. Spodziewałaś się wszystkiego ale nie tego, przecież to był Łukasz, Twój najlepszy i ostatnio jedyny przyjaciel. 
-I..ii dalej to do mnie czujesz?
-Tak.- odpowiedział bez mrugnięcia okiem. 
-W takim razie pewnie będzie lepiej kiedy się stąd wyprowadzę. 
-Gdzie Ty się chcesz wyprowadzić?
-Do siebie, przecież mam mieszkanie. 
-Na trzecim piętrze, jak tam chcesz wjechać wózkiem?
-Coś wymyślę. 
-Chyba Cię pojebało nie pozwolę Ci się stąd wyprowadzić. 
-Nie masz takiego prawa. Jestem dorosła i sama będę o sobie decydować. 
-Chcę Ci pomóc. 
-Już mi pomogłeś, dziękuję. 
-Nie chciałem źle, naprawdę chciałem dobrze. 
-Dla siebie, o mnie czy o Mariuszu nie pomyślałeś.- wyjechałaś z pokoju, uważając że rozmowa jest zakończona. 
Wciągnęłaś z szafy swoją walizkę i zaczęłaś wrzucać w nią swoje rzeczy. Drzwi za twoimi plecami się otworzyły. 
-Zostaw to. Chcę Ci tylko pomóc. Jak Twoja rehabilitacja dobiegnie końca będziesz mogła robić co tylko będziesz chciała ale zanim to nastąpi proszę zostać.- patrzyłaś na niego kiedy on chował walizkę z powrotem do szafy. Dałaś za wygraną.- Zaraz zrobię jakiś obiad. Masz ochotę na coś konkretnego?- pokręciłaś przecząco głową, prawda była taka, że smakowało Ci wszystko co robił Łukasz. 


________________________________________________________________



Jak zwykle spóźniona wracam z nowym rozdziałem! :D

Ostatnie dwa tygodnie to była dla mnie szkoła życia! Nikomu nie życzę takich przygód, naprawdę nikomu. Dwa tygodnie temu a dokładnie w czwartek (nie ten tylko poprzedni) odłączyli nam prąd na mieszkaniu bo rzekomo dwa rachunki zaginęły na poczcie więc cały dzień siedziałyśmy bez prądu/ internetu. Ale kiedy nam już prąd podłączyli okazało się, że przy tym padł nam router od internetu i dwa dni czekałyśmy na technika, no cudnie. 
Kolejna przykra sytuacja zdarzyła się również w czwartek (czy już wspominałam, że nie lubię czwartków?) ale w zeszłym tygodniu. Pojechałyśmy samochodem ze współlokatorką na galerię zrobić jakieś cięższe zakupy typu zgrzewka wody, proszek itd ale kiedy chciałyśmy z stamtąd wyjechać okazało się, że samochód nie chce zapalić. Wszyscy znajomi wyjechali na weekend do domów, Ci co zostali nie mieli samochodów, noc, zimno no tragedia, my przestraszone, że popsułyśmy samochód. Na szczęście dwóch kolegów przyszło (piechotą, bo pili) i poszli się zapytać jakiegoś dziadka czy by nie użyczył samochodu żeby od kabli odpalić nasz ale stary pryk (nie każdy starszy dziadek to pryk ale ten akurat taki był) powiedział, że nie bo mu rozjebiemy samochód już raz tak komuś odpalał i skończyło się to wizytą w warsztacie. Na szczęście zatrzymała się jakaś dobra kobietka i nam pomogła, i w niedzielę była powtórka z rozrywki ale byłyśmy już mądrzejsze i zadzwoniłyśmy na taksę przyjechał pan i nam odpalił bez problemu. Wnioski: trzeba kupić nowy akumulator. Umiejętności: podpinanie kabli do akumulatorów. Czułam się trochę jak harcerz zdobywający kolejne umiejętności (? w harcerstwie się zdobywa umiejętności? a nie czasem sprawności? no nie ważne nie byłam harcerką :P).
A z takich przyjemniejszych rzeczy to dzisiaj (tak, dzisiaj bo jest już po północy jak by ktoś nie zauważył) mam dwie obrony projektów z których na jeden muszę umieć na tip top na drugi tyle o ile a niestety rzeczywistość wygląda tak, że na oba umiem tyle: 
Tak, że pozdrawiam Was cieplutko!


Do przyszłego poczytania:


T.

niedziela, 4 stycznia 2015

XIX

Korciło Cię, żeby od razu zapytać Łukasza dlaczego kłamał ale postanowiłaś trochę poczekać. Następnego dnia zawiózł Cię na rehabilitację. Byłaś już zła, jeździłaś tam co drugi dzień od dwóch miesięcy, kiedy jechałaś tam po raz pierwszy miałaś nadzieję, że po dwóch miesiącach będziesz już chodzić a tu taki zawód. Nie możesz powiedzieć, że efektów nie ma bo czasami czujesz mrowienie w stopach co dobrze wróży na przyszłość ale chciała byś żeby to wszystko działo się zdecydowanie szybciej.
Po skończonych ćwiczeniach jak zwykle czekał na Ciebie Łukasz. Wziął Cię na ręce i zaniósł do samochodu.
-Jedziemy do domu?- zapytał kiedy siedział za kierownicą i wkładał kluczyki do stacyjki. 
-Chciała bym w końcu kupić ten wózek.
-Nie jest Ci potrzebny. 
-Jest. Ułatwił by mi codziennie funkcjonowanie i trochę odciążył Ciebie. 
-Nie czuję się obciążony. 
-Łukasz, proszę.
-Dobrze.
Szybko się jednak okazało, że mieszkanie Łukasza nie jest przystosowane do wózka inwalidzkiego. Przejścia są za wąskie. W kuchni Kadziewicz zrobił małe przemeblowanie tak, żebyś miała swobodny dostęp do kuchni. Samodzielne poruszanie się po mieszkaniu zdecydowanie poprawiło Ci humor. Pierwszy raz od trzech miesięcy postanowiłaś coś ugotować. Pomimo, że nie lubiłaś tego robić teraz miałaś wielką frajdę z tej czynności. 
Wieczorem Łukasz oznajmił, że wychodzi bo umówił się z kolegami, nawet ucieszyła Cię ta wiadomość. Jak tylko drzwi zamknęły się za Łukaszem chwyciłaś za telefon i z szybko bijącym sercem wybrałaś numer Mariusza. 
-Halo?
-Cześć.
-Lenka?
-Tak. Chciała bym z Tobą porozmawiać. Możesz przyjechać do mnie? Tzn do Łukasza?
-Chyba nie będzie zachwycony jak mnie zobaczy.
-Nie ma Go, przyjdzie późnym wieczorem. 
-Dobrze, będę za godzinę. 
-Do zobaczenia.- zakończyłaś połączenie i odetchnęłaś. Zaczęłaś się denerwować. 
Przywiozłaś do salony dzbanek soku i dwie szklanki. Wyciągnęłaś ciasteczka i również ustawiłaś je na ławie w salonie. Włączyłaś telewizję i czekałaś na swojego gościa. 
Przyjechał już po 45 minutach. Otworzyłaś mu drzwi, czułaś się dużo lepiej ze świadomością, że otwierasz mu drzwi na wózku niż jak byś miała się czołgać jak ostatnio kiedy przyszła Paulina. Mariusz najwyraźniej miał duży problem z wózkiem, nie bardzo wiedział jak się zachować. Uśmiechnęłaś się do niego żeby dodać mu odwagi. 
-Wejdź.- ściągnął kurtkę i przyszedł do salonu, gdzie próbowałaś się przesiąść z wózka na kanapę, nie szło Ci jeszcze za dobrze. 
-Pomogę Ci.- podszedł a Ty owinęłaś ręce wokół Jego szyi jak robiłaś to już dużo razy w swoim, jak Ci się wydawało poprzednim życiu.- Elenka, przepraszam Cię, przepraszam, że nie powstrzymałem Cię, że nie odwiedziłem w szpitalu ale...
-Wiem, już wszystko wiem. Ale zaprosiłam Cię tutaj bo mamy mieszkanie i chciała bym w nim zamieszkać, mieści się na parterze a biorąc pod uwagę mój obecny stan to rozwiązanie idealne. Chciałam Cię po prostu spłacić. 
-Mieszkaj tam ale nie chcę tych pieniędzy, niech to będzie moje zadośćuczynienie za to że mnie przy Tobie nie było.
-Nie mogę tak. 
-Ja też nie. 
-Jutro Ci przeleję tą kasę.
-Okej, wezmę ją jak mi pozwolisz się odwiedzać. 
-Jasne. Była u mnie Paulina. Słyszałam, że się rozwodzicie, przykro mi. 
-Niepotrzebnie i tak już by nic z tego małżeństwa nie było. 
-A co u Michała?
-W porządku. Daga jest w ciąży. 
-Naprawdę? To cudownie! 
-Możemy kiedyś ich odwiedzić jak chcesz.
-Jasne, chętnie się z nimi zobaczę. 
-A jak Twoje relacje z ojcem?
-Nie wie o niczym. Tzn. wie, że nie jesteśmy razem ale nie wie o wypadku itd. 
-A był tutaj?
-Nie, jest na jakiejś wyspie z tą swoją... Nie chcę żeby wiedział. 
-To Twój ojciec. 
-Który swoje dzieci traktuje jak interes, zapłaci nam i spokój. Szczerze mówiąc mi taki układ odpowiada. 
Łukasz wrócił kiedy Mariusz jeszcze był. Był lekko podchmielony, widać było, że obecność Wlazłego wcale mu nie pasuje ale przywitał się z nim i od razu poszedł się kąpać. W tym czasie Mariusz postanowił się zmyć. Byłaś zadowolona z wizyty Mariusza. Może już nie byliście razem ale cały czas był osobą z którą dało się porozmawiać na wiele tematów, był pomocny i potrafił słuchać niczym przyjaciel. 
-Porozmawiamy rano.- oznajmił Ci Łukasz kiedy tylko wyszedł z łazienki i od razu skierował się do sypialni. Już nie mogłaś się doczekać tej rozmowy. 



________________________________________________________________




No siemka! :D

Wraz z nowym rokiem chyba wróciła wena dlatego postanowiłam trochę dla Was postukać w klawisze. 

Wszystkim, którzy idą jutro do szkoły serdecznie współczuję, ja mam do środy wolne, ale już jutro jadę do Kielc bo musimy z moją współlokatorką popracować nad pewnym projektem póki nie ma naszej drugiej współlokatorki bo cóż nie przepadamy za nią.

Ten rok dla mnie będzie rokiem zmian. Pierwszy raz w życiu skompletowałam moją listę postanowień noworocznych, przyznaję bez bicia nigdy wcześniej tego nie robiłam. Postanowiłam spełniać swoje marzenia i zacząć pracę kompletnie nie związaną z moim kierunkiem studiów. Planuję jedynie dokończyć licencjat a później przenieść się do W-wy na studia zaoczne mieć tego "mgr" przed nazwiskiem a i tak zabawę zamienić w pracę. Będę dążyć do realizacji tych celów, w zasadzie to już się za nie zabrałam. 
Trzymam również mocno kciuki za realizację Waszych postanowień noworocznych. Pamiętajcie, to że jesteście w klasie nachyleniu profilowym biol- chem wcale nie znaczy, że musicie być lekarzem. Ja już w gimnazjum poszłam do klasy o nachyleniu  językowym, później liceum profil mat-fiz, maturę rozszerzoną pisałam z matematyki i fizyki a jestem na studiach ekonomicznych natomiast wcale nie mam zamiaru pracować w zawodzie. Tak, że nie martwcie się, że wybraliście nie taki profil czy nie taki rodzaj studiów, takich ludzi jest mnóstwo. Moja koleżanka była na profilu biol- chem a teraz kształci się na prawnika. Wierzcie w siebie i swoje możliwości, nie bójcie się spełniać się swoich marzeń bo moje wydawały się naprawdę nieprawdopodobne a właśnie zaczęły się spełniać. 
Huuh... ale ze mnie filozof :P dobra jeżeli ktoś coś z tego zrozumiał i wyciągnął jakieś wnioski to życzę powodzenia w spełnianiu swoich marzeń :*




Do przyszłego poczytania:
  
T.