dlaczego mój i Twój świat się zderzył?

dlaczego mój i Twój świat się zderzył?

wtorek, 20 stycznia 2015

XX

Leżałaś w łóżku rozważając różne scenariusze jutrzejszej hmmm w sumie dzisiejszej rozmowy z Łukaszem. Nie mogłaś spać a jeżeli już zasnęłaś po chwili się budziłaś. 
Rano miałaś rehabilitację. O 7:30 pod blok zajechała taksówka którą miałaś się dostać do ośrodka. Kiedy wychodziłaś, Łukasz jeszcze spał. Po dwugodzinnej rehabilitacji byłaś zmęczona ale zadowolona bo w palcach u stóp poczułaś wyraźne mrowienie. Jeszcze nie byłaś w stanie nimi ruszać ale miałaś nadzieję, że teraz już pójdzie z górki. W bardzo dobrym nastroju wróciłaś do mieszkania i nawet złość na Łukasza trochę Ci przeszła.
-Dlaczego mnie nie obudziłaś?
-Jestem dorosła i mogę robić co mi się podoba.- Łukasz westchnął ale widocznie nie chciał wszczynać kłótni, która i tak wisiała w powietrzu.
-Jak rehabilitacja?
-Bardzo dobrze, poczułam mrowienie w stopach.
-To cudowna wiadomość! Musimy to uczcić.- pognał po szampana i już wyciągał kieliszki.
-Dlaczego nie powiedziałeś Mariuszowi, że miałam wypadek?- zamarł.
-Słucham?
-Okłamałeś Mariusza mówiąc mu, że wyjechałam kiedy leżałam nieprzytomna w szpitalu?
-Kto Ci o tym powiedział?
-Ale ja nie o to pytałam.
-Zapewne Mariusz.
-Otóż nie, Michał ale odpowiedz na pytanie. 
-Byłem na niego wkurwiony, nie chciałem żeby do Ciebie przychodził. 
-Ale on dla mnie coś znaczył i w sumie dalej znaczy. Nie przyszło Ci do głowy, że ja powinnam zdecydować czy chcę Go widzieć a nie Ty?- na chwilę go zatkało.
-Zachowałem się głupio ale...
-A poza tym dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Tyle razy żaliłam Ci się, że Mariusz ani razu nie przyszedł nawet się mną nie zainteresował, płakałam Ci w rękaw a Ty się nawet nie zająknąłeś, że z nim rozmawiałeś! Jak mogłeś patrzeć na swoją twarz codziennie w lustrze i spojrzeć mi w oczy!?- oczy zaszły Ci łzami ze złości.
-Bo mi na Tobie zależy! Chciałem Cię mieć tylko dla siebie!
-Co?- zatkało Cię.
-Ty przed oczami miałaś tylko Mariusza, płakałaś za nim a ja Cię pocieszałem w duchu chcąc Go zabić bo dobrowolnie z Ciebie zrezygnował. Gdybym ja był na jego miejscu w życiu bym tak nie postąpił. Byłem na każde Twoje zawołanie, pozwoliłem Ci ze sobą mieszkać z nadzieją, że poczujesz do mnie chociaż namiastkę tego co czujesz do Mariusza ale tak się nie stało i teraz już wiem, że tak się nigdy nie stanie. Ale coraz trudniej było mi powiedzieć Ci o tym, że to po części przeze mnie nie jesteś teraz z Wlazłym. Pewnie gdybym mu powiedział, że leżysz w szpitalu w środku nocy by do niego przyjechał z kwiatami przeprosił Cię a Ty byś mu wybaczyła ale nie chciałem tego.
-To to co zrobiłeś nie jest normalne. Poza tym teraz to wygląda tak jakbyś mnie zamknął w szklanej wieży.
-Wiem jak to brzmi ale po prostu chciałem Ciebie.- w głowie kłębiło Ci się tysiące myśli. Spodziewałaś się wszystkiego ale nie tego, przecież to był Łukasz, Twój najlepszy i ostatnio jedyny przyjaciel. 
-I..ii dalej to do mnie czujesz?
-Tak.- odpowiedział bez mrugnięcia okiem. 
-W takim razie pewnie będzie lepiej kiedy się stąd wyprowadzę. 
-Gdzie Ty się chcesz wyprowadzić?
-Do siebie, przecież mam mieszkanie. 
-Na trzecim piętrze, jak tam chcesz wjechać wózkiem?
-Coś wymyślę. 
-Chyba Cię pojebało nie pozwolę Ci się stąd wyprowadzić. 
-Nie masz takiego prawa. Jestem dorosła i sama będę o sobie decydować. 
-Chcę Ci pomóc. 
-Już mi pomogłeś, dziękuję. 
-Nie chciałem źle, naprawdę chciałem dobrze. 
-Dla siebie, o mnie czy o Mariuszu nie pomyślałeś.- wyjechałaś z pokoju, uważając że rozmowa jest zakończona. 
Wciągnęłaś z szafy swoją walizkę i zaczęłaś wrzucać w nią swoje rzeczy. Drzwi za twoimi plecami się otworzyły. 
-Zostaw to. Chcę Ci tylko pomóc. Jak Twoja rehabilitacja dobiegnie końca będziesz mogła robić co tylko będziesz chciała ale zanim to nastąpi proszę zostać.- patrzyłaś na niego kiedy on chował walizkę z powrotem do szafy. Dałaś za wygraną.- Zaraz zrobię jakiś obiad. Masz ochotę na coś konkretnego?- pokręciłaś przecząco głową, prawda była taka, że smakowało Ci wszystko co robił Łukasz. 


________________________________________________________________



Jak zwykle spóźniona wracam z nowym rozdziałem! :D

Ostatnie dwa tygodnie to była dla mnie szkoła życia! Nikomu nie życzę takich przygód, naprawdę nikomu. Dwa tygodnie temu a dokładnie w czwartek (nie ten tylko poprzedni) odłączyli nam prąd na mieszkaniu bo rzekomo dwa rachunki zaginęły na poczcie więc cały dzień siedziałyśmy bez prądu/ internetu. Ale kiedy nam już prąd podłączyli okazało się, że przy tym padł nam router od internetu i dwa dni czekałyśmy na technika, no cudnie. 
Kolejna przykra sytuacja zdarzyła się również w czwartek (czy już wspominałam, że nie lubię czwartków?) ale w zeszłym tygodniu. Pojechałyśmy samochodem ze współlokatorką na galerię zrobić jakieś cięższe zakupy typu zgrzewka wody, proszek itd ale kiedy chciałyśmy z stamtąd wyjechać okazało się, że samochód nie chce zapalić. Wszyscy znajomi wyjechali na weekend do domów, Ci co zostali nie mieli samochodów, noc, zimno no tragedia, my przestraszone, że popsułyśmy samochód. Na szczęście dwóch kolegów przyszło (piechotą, bo pili) i poszli się zapytać jakiegoś dziadka czy by nie użyczył samochodu żeby od kabli odpalić nasz ale stary pryk (nie każdy starszy dziadek to pryk ale ten akurat taki był) powiedział, że nie bo mu rozjebiemy samochód już raz tak komuś odpalał i skończyło się to wizytą w warsztacie. Na szczęście zatrzymała się jakaś dobra kobietka i nam pomogła, i w niedzielę była powtórka z rozrywki ale byłyśmy już mądrzejsze i zadzwoniłyśmy na taksę przyjechał pan i nam odpalił bez problemu. Wnioski: trzeba kupić nowy akumulator. Umiejętności: podpinanie kabli do akumulatorów. Czułam się trochę jak harcerz zdobywający kolejne umiejętności (? w harcerstwie się zdobywa umiejętności? a nie czasem sprawności? no nie ważne nie byłam harcerką :P).
A z takich przyjemniejszych rzeczy to dzisiaj (tak, dzisiaj bo jest już po północy jak by ktoś nie zauważył) mam dwie obrony projektów z których na jeden muszę umieć na tip top na drugi tyle o ile a niestety rzeczywistość wygląda tak, że na oba umiem tyle: 
Tak, że pozdrawiam Was cieplutko!


Do przyszłego poczytania:


T.

niedziela, 4 stycznia 2015

XIX

Korciło Cię, żeby od razu zapytać Łukasza dlaczego kłamał ale postanowiłaś trochę poczekać. Następnego dnia zawiózł Cię na rehabilitację. Byłaś już zła, jeździłaś tam co drugi dzień od dwóch miesięcy, kiedy jechałaś tam po raz pierwszy miałaś nadzieję, że po dwóch miesiącach będziesz już chodzić a tu taki zawód. Nie możesz powiedzieć, że efektów nie ma bo czasami czujesz mrowienie w stopach co dobrze wróży na przyszłość ale chciała byś żeby to wszystko działo się zdecydowanie szybciej.
Po skończonych ćwiczeniach jak zwykle czekał na Ciebie Łukasz. Wziął Cię na ręce i zaniósł do samochodu.
-Jedziemy do domu?- zapytał kiedy siedział za kierownicą i wkładał kluczyki do stacyjki. 
-Chciała bym w końcu kupić ten wózek.
-Nie jest Ci potrzebny. 
-Jest. Ułatwił by mi codziennie funkcjonowanie i trochę odciążył Ciebie. 
-Nie czuję się obciążony. 
-Łukasz, proszę.
-Dobrze.
Szybko się jednak okazało, że mieszkanie Łukasza nie jest przystosowane do wózka inwalidzkiego. Przejścia są za wąskie. W kuchni Kadziewicz zrobił małe przemeblowanie tak, żebyś miała swobodny dostęp do kuchni. Samodzielne poruszanie się po mieszkaniu zdecydowanie poprawiło Ci humor. Pierwszy raz od trzech miesięcy postanowiłaś coś ugotować. Pomimo, że nie lubiłaś tego robić teraz miałaś wielką frajdę z tej czynności. 
Wieczorem Łukasz oznajmił, że wychodzi bo umówił się z kolegami, nawet ucieszyła Cię ta wiadomość. Jak tylko drzwi zamknęły się za Łukaszem chwyciłaś za telefon i z szybko bijącym sercem wybrałaś numer Mariusza. 
-Halo?
-Cześć.
-Lenka?
-Tak. Chciała bym z Tobą porozmawiać. Możesz przyjechać do mnie? Tzn do Łukasza?
-Chyba nie będzie zachwycony jak mnie zobaczy.
-Nie ma Go, przyjdzie późnym wieczorem. 
-Dobrze, będę za godzinę. 
-Do zobaczenia.- zakończyłaś połączenie i odetchnęłaś. Zaczęłaś się denerwować. 
Przywiozłaś do salony dzbanek soku i dwie szklanki. Wyciągnęłaś ciasteczka i również ustawiłaś je na ławie w salonie. Włączyłaś telewizję i czekałaś na swojego gościa. 
Przyjechał już po 45 minutach. Otworzyłaś mu drzwi, czułaś się dużo lepiej ze świadomością, że otwierasz mu drzwi na wózku niż jak byś miała się czołgać jak ostatnio kiedy przyszła Paulina. Mariusz najwyraźniej miał duży problem z wózkiem, nie bardzo wiedział jak się zachować. Uśmiechnęłaś się do niego żeby dodać mu odwagi. 
-Wejdź.- ściągnął kurtkę i przyszedł do salonu, gdzie próbowałaś się przesiąść z wózka na kanapę, nie szło Ci jeszcze za dobrze. 
-Pomogę Ci.- podszedł a Ty owinęłaś ręce wokół Jego szyi jak robiłaś to już dużo razy w swoim, jak Ci się wydawało poprzednim życiu.- Elenka, przepraszam Cię, przepraszam, że nie powstrzymałem Cię, że nie odwiedziłem w szpitalu ale...
-Wiem, już wszystko wiem. Ale zaprosiłam Cię tutaj bo mamy mieszkanie i chciała bym w nim zamieszkać, mieści się na parterze a biorąc pod uwagę mój obecny stan to rozwiązanie idealne. Chciałam Cię po prostu spłacić. 
-Mieszkaj tam ale nie chcę tych pieniędzy, niech to będzie moje zadośćuczynienie za to że mnie przy Tobie nie było.
-Nie mogę tak. 
-Ja też nie. 
-Jutro Ci przeleję tą kasę.
-Okej, wezmę ją jak mi pozwolisz się odwiedzać. 
-Jasne. Była u mnie Paulina. Słyszałam, że się rozwodzicie, przykro mi. 
-Niepotrzebnie i tak już by nic z tego małżeństwa nie było. 
-A co u Michała?
-W porządku. Daga jest w ciąży. 
-Naprawdę? To cudownie! 
-Możemy kiedyś ich odwiedzić jak chcesz.
-Jasne, chętnie się z nimi zobaczę. 
-A jak Twoje relacje z ojcem?
-Nie wie o niczym. Tzn. wie, że nie jesteśmy razem ale nie wie o wypadku itd. 
-A był tutaj?
-Nie, jest na jakiejś wyspie z tą swoją... Nie chcę żeby wiedział. 
-To Twój ojciec. 
-Który swoje dzieci traktuje jak interes, zapłaci nam i spokój. Szczerze mówiąc mi taki układ odpowiada. 
Łukasz wrócił kiedy Mariusz jeszcze był. Był lekko podchmielony, widać było, że obecność Wlazłego wcale mu nie pasuje ale przywitał się z nim i od razu poszedł się kąpać. W tym czasie Mariusz postanowił się zmyć. Byłaś zadowolona z wizyty Mariusza. Może już nie byliście razem ale cały czas był osobą z którą dało się porozmawiać na wiele tematów, był pomocny i potrafił słuchać niczym przyjaciel. 
-Porozmawiamy rano.- oznajmił Ci Łukasz kiedy tylko wyszedł z łazienki i od razu skierował się do sypialni. Już nie mogłaś się doczekać tej rozmowy. 



________________________________________________________________




No siemka! :D

Wraz z nowym rokiem chyba wróciła wena dlatego postanowiłam trochę dla Was postukać w klawisze. 

Wszystkim, którzy idą jutro do szkoły serdecznie współczuję, ja mam do środy wolne, ale już jutro jadę do Kielc bo musimy z moją współlokatorką popracować nad pewnym projektem póki nie ma naszej drugiej współlokatorki bo cóż nie przepadamy za nią.

Ten rok dla mnie będzie rokiem zmian. Pierwszy raz w życiu skompletowałam moją listę postanowień noworocznych, przyznaję bez bicia nigdy wcześniej tego nie robiłam. Postanowiłam spełniać swoje marzenia i zacząć pracę kompletnie nie związaną z moim kierunkiem studiów. Planuję jedynie dokończyć licencjat a później przenieść się do W-wy na studia zaoczne mieć tego "mgr" przed nazwiskiem a i tak zabawę zamienić w pracę. Będę dążyć do realizacji tych celów, w zasadzie to już się za nie zabrałam. 
Trzymam również mocno kciuki za realizację Waszych postanowień noworocznych. Pamiętajcie, to że jesteście w klasie nachyleniu profilowym biol- chem wcale nie znaczy, że musicie być lekarzem. Ja już w gimnazjum poszłam do klasy o nachyleniu  językowym, później liceum profil mat-fiz, maturę rozszerzoną pisałam z matematyki i fizyki a jestem na studiach ekonomicznych natomiast wcale nie mam zamiaru pracować w zawodzie. Tak, że nie martwcie się, że wybraliście nie taki profil czy nie taki rodzaj studiów, takich ludzi jest mnóstwo. Moja koleżanka była na profilu biol- chem a teraz kształci się na prawnika. Wierzcie w siebie i swoje możliwości, nie bójcie się spełniać się swoich marzeń bo moje wydawały się naprawdę nieprawdopodobne a właśnie zaczęły się spełniać. 
Huuh... ale ze mnie filozof :P dobra jeżeli ktoś coś z tego zrozumiał i wyciągnął jakieś wnioski to życzę powodzenia w spełnianiu swoich marzeń :*




Do przyszłego poczytania:
  
T.