Tylko jego tu brakowało.
-Witaj Eleonorko.- zazgrzytałaś zębami, Eleonorko, Eleonorciu, nie można jakoś normalnie, np. Elena, Lena, Ela?- Nie przywitasz się z ojcem?
-Cześć.- burknęłaś.
-I będziemy tak stać na progu?
-Wejdź.- przepuściłaś go w drzwiach.- Jak musisz.- dodałaś kiedy już nie miał szansy tego usłyszeć.
-Bardzo ładnie się tutaj urządziłaś.
-Co Cię do mnie sprowadza?- zapytałaś nalewając soku.
-Martwię się o Elwirkę.- a to nowość od kiedy martwi się o którąkolwiek ze swoich córek.
-A co z nią?
-Nie odbiera moich telefonów.- jednak mądra jest ta moja starsza siostra.
-A co ja mam z tym wspólnego?
-Bo z Tobą też chciałem porozmawiać.- No tak Elwira szczęśliwa bo ma starszego z głowy za to ja obrywam. Oj ja sobie pogadam z tą swoją siostrzyczką.- Pomyślałem, że może chciałybyście się wybrać na Kretę razem ze mną i Nadeczką.
-Kim?
-Nadeczką, miłością mojego życia.- zamyśliłaś się na chwilę, czy przypadkiem miłość życia Twojego ojca to nie była Roksana?
-A ile ta miłość Twojego życia ma lat?
-24.- odpowiedział dumnie.
-Cudownie! Tyle co Twoja córka, a co się stało z tą poprzednią, dostała pierwszego okresu?
-Nie bądź złośliwa. To jedziecie z nami na wakacje?
-Na mnie nie licz.- założyłaś ręce na piersi.
-To porozmawiam jeszcze z Elwirką.- uśmiechnęłaś się pod nosem ponieważ wyobraziłaś sobie minę Elwiry.- A u Ciebie wszystko dobrze?
-Tak.- skłamałaś, nie będziesz się uzewnętrzniać przed kochanym ojczulkiem, który niedługo będzie miał kochanki młodsze od swoich córek.
-Bo jak byś miała jakieś problemy to wal do mnie jak w dym. Jestem zobowiązany Ci pomóc.
-Numer konta i sumę znasz.
-Dobrze, nie będę Ci już zabierał czasu, trzymaj się kochana Eleonorciu.
-Pa!- z ulgą zamknęłaś drzwi.
Rzuciłaś się do telefonu i wybrałaś numer siostry.
-Czego?- usłyszałaś w słuchawce.
-Stary mnie nawiedził.
-Uhuhu, współczuję. Czego chciał?
-Żebyśmy jechały z nim i jego Nadeczką na Kretę.
-Kim?
-Miłością jego życia, tak ją określił.
-Pojebało mu się na starość. A faktycznie dzwonił do mnie ostatnio.
-Teraz spodziewaj się jego wizyty.
-Kurwa!
-Trzeba było odebrać telefon.
-Dobra dobra, zabunkruję się i go nie wpuszczę. Dzięki za info! Bajo!
-Narga!
Przynajmniej, jedna sprawa z głowy.
Chwyciłaś klucze, założyłaś adidasy i czarną bluzę, dokładnie zamknęłaś mieszkanie i pojechałaś na jakieś zakupy spożywcze. Twoja lodówka świeciła pustkami.
Kiedy parkowałaś przed "Tesco" rozdzwonił się Twój telefon. Mariusz. Ścisnęło Cię w dołku.
-Tak?
-Cześć, byłem u Ciebie ale nie ma Cię w domu. Musimy pogadać.
-Będę za jakąś godzinę, może dwie.
-Ok, to jak wrócisz puść mi sygnał.
-Okej.- rozłączył się.
Żadnego "pa" albo "na razie" ewentualnie "do zobaczenia". Nic. Ale nie bałaś się tej rozmowy. Też miałaś coś do powiedzenia Brunetowi. Zarzuciłaś torebkę na ramię i weszłaś do sklepu.
Zajechałaś pod blok, czekał tam Brunet. Pomógł wyciągnąć Ci rzeczy z bagażnika i zaniósł do mieszkania. Mariusz przestępował z nogi na nogę, a Ty niespiesznie wkładałaś zakupy do lodówki i odpowiednich szafek.
-Ela, musimy pogadać.- nie wytrzymał wyciągając Ci mleko z ręki i ciągnąc na kanapę.
-Tak.- skłamałaś, nie będziesz się uzewnętrzniać przed kochanym ojczulkiem, który niedługo będzie miał kochanki młodsze od swoich córek.
-Bo jak byś miała jakieś problemy to wal do mnie jak w dym. Jestem zobowiązany Ci pomóc.
-Numer konta i sumę znasz.
-Dobrze, nie będę Ci już zabierał czasu, trzymaj się kochana Eleonorciu.
-Pa!- z ulgą zamknęłaś drzwi.
Rzuciłaś się do telefonu i wybrałaś numer siostry.
-Czego?- usłyszałaś w słuchawce.
-Stary mnie nawiedził.
-Uhuhu, współczuję. Czego chciał?
-Żebyśmy jechały z nim i jego Nadeczką na Kretę.
-Kim?
-Miłością jego życia, tak ją określił.
-Pojebało mu się na starość. A faktycznie dzwonił do mnie ostatnio.
-Teraz spodziewaj się jego wizyty.
-Kurwa!
-Trzeba było odebrać telefon.
-Dobra dobra, zabunkruję się i go nie wpuszczę. Dzięki za info! Bajo!
-Narga!
Przynajmniej, jedna sprawa z głowy.
Chwyciłaś klucze, założyłaś adidasy i czarną bluzę, dokładnie zamknęłaś mieszkanie i pojechałaś na jakieś zakupy spożywcze. Twoja lodówka świeciła pustkami.
Kiedy parkowałaś przed "Tesco" rozdzwonił się Twój telefon. Mariusz. Ścisnęło Cię w dołku.
-Tak?
-Cześć, byłem u Ciebie ale nie ma Cię w domu. Musimy pogadać.
-Będę za jakąś godzinę, może dwie.
-Ok, to jak wrócisz puść mi sygnał.
-Okej.- rozłączył się.
Żadnego "pa" albo "na razie" ewentualnie "do zobaczenia". Nic. Ale nie bałaś się tej rozmowy. Też miałaś coś do powiedzenia Brunetowi. Zarzuciłaś torebkę na ramię i weszłaś do sklepu.
Zajechałaś pod blok, czekał tam Brunet. Pomógł wyciągnąć Ci rzeczy z bagażnika i zaniósł do mieszkania. Mariusz przestępował z nogi na nogę, a Ty niespiesznie wkładałaś zakupy do lodówki i odpowiednich szafek.
-Ela, musimy pogadać.- nie wytrzymał wyciągając Ci mleko z ręki i ciągnąc na kanapę.
~
Taaak! Worek się rozwiązał- jak to mówią komentatorzy :D
Pierwszy mecz i od razu zwycięstwo 3:0, oby tak dalej.
Dzisiaj, grają ze sobą
- Wenezuela- Argentyna
- Kamerun- Australia
- Włochy- Iran
- Belgia- USA
- Portoryko- Francja
Trzymajcie się Misiaki :*
Do przyszłego poczytania:
T.